- Wszystko zaczęło się w czwartek około godz. 19. Intensywnie padało, z każdą minutą przybywało wody. Po doświadczeniach z połowy lipca, gdy również nas zlało, pojechaliśmy sprawdzić, jak wygląda droga położona kilkadziesiąt metrów za domem i już płynęła nią rzeka. Woda zalewała łąki, z których następnie spływała na nasze osiedle. Wróciłam błyskawicznie, by zabezpieczać dom - opowiada Interii pani Kinga, która mieszka przy Pękowickiej - ulicy granicznej miedzy Krakowem a Zielonkami. 42-latce udało się zabezpieczyć okno tarasowe, garaż i drzwi workami z piasku, jakie zostały po poprzedniej powodzi. Gdy pojawiła się woda, dzielnie stawiały jej opór, ale w końcu ustąpiły. "Przez mój ogródek płynęła rzeczka" - Około godziny 21 przez mój ogródek płynęła już rzeczka. Sąsiad rozebrał swoje ogrodzenie, by miała gdzie odpłynąć. Niestety, ten strumyk nie miał gdzie uchodzić, a około 22-23 woda zaczęła napływać jeszcze z drugiej strony, od ul. Na Popielówkę. Sytuacja stawała się coraz bardziej dramatyczna. Z pomocą przyszli nam okoliczni mieszkańcy, którym żywioł nie zagrażał - mówi pani Kinga. Jak dodaje, w sumie zebrało się kilkadziesiąt osób. W ciemnościach, bo wyłączono prąd, ustawiali barykadę ze zniszczonej podłogi. Została zerwana przez sąsiada naszej rozmówczyni po poprzednim zalaniu 15 lipca. Równolegle w nowo wybudowanych domach, w większości w kredycie, trwała dramatyczna walka z czasem, by uratować, co można. U pani Kingi woda najpierw zaczęła przedostawać się przez okno tarasowe. Tworzyły się kałuże, które wycierała ręcznikami. Po pewnym czasie nie miała ich gdzie wyżymać, bo kanalizacja była pełna wody i wszystko zostawało w zlewie. Zanim "puściły" worki z piaskiem, zdążyła wraz z dziećmi wynieść większość cennych rzeczy na piętro. Woda niemal po kolana Później nastąpiło to, co nieuchronne. Woda wdarła się do środka, sięgając niemal do kolan. - Dzieci pomagały ile mogły, w końcu z tych emocji padły. W środku nocy zasnęły w ubraniach. Ja czuwałam do około 4 nad ranem - wspomina. Pogoda na Interii sprawdza się! Teraz także w aplikacji. Zainstaluj na Androidzie i nie daj się zaskoczyć pogodzie » Kobieta wprowadziła się do nowo wybudowanego domu półtora roku temu. Jeszcze nie zdążyła go w całości wykończyć, a już będzie musiała przeprowadzić remont. Woda zniszczyła meble kuchenne, ściany, z których odpada tynk, podłogę, stół, kanapę, zmywarkę czy lodówkę. Drzwi wejściowe nie zamykają się. - Są rozpulchnione i wypadają z zawiasów - tłumaczy. "Jak po eksplozji bomby" W podobnej sytuacji są sąsiedzi pani Kingi. - Czekają ich remonty, a wszyscy mamy kredyty hipoteczne. Teraz nasza okolica wygląda jak po eksplozji bomby. Zniszczone meble i sprzęty piętrzą się na posesjach - opisuje. Ta aplikacja mówi, kiedy spadnie deszcz - co do minuty! Wypróbuj nową aplikację Pogoda Interia! Zainstaluj z Google Play » W okolicy zalało w sumie sześć domów. Zdaniem pani Kingi problemem jest brak odpowiedniej kanalizacji burzowej, jaką należało wykonać, zanim wydano pozwolenia na budowę dla deweloperów. Po wcześniejszym zalaniu mieszkańcy wystąpili z wnioskiem o jej zbudowanie. Usłyszeli, że we wrześniu wykonana zostanie wizja lokalna, która ma potwierdzić ich zgłoszenie. - Z kolei w Urzędzie Miasta Krakowa, którego teren zaczyna się tuż za naszą drogą, dowiedziałam się, że budżet na przyszły rok jest już zamknięty. Wiec poczekamy minimum do 2023 r. - relacjonuje pani Kinga. Pękowicka to nie jedyna zalana w Zielonkach ulica. W czwartek wieczorem burmistrz alarmował, że woda stoi w centrum miejscowości. Podkreślał, że to szósty raz w tym roku, choć pierwszy raz w centrum. Przez opady z brzegów wystąpiła m.in. Białucha. Woda w urzędzie gminy Przez kilka godzin nieprzejezdna była droga wojewódzka. W centrum woda wdzierała się na posesje, do domów, czy budynków użyteczności publicznej. Pojawiła się m.in. w okolicznej aptece, piekarni, czy urzędzie gminy. - W tym momencie sytuacja wydaje się stabilna. Woda opadła, a rzeki wróciły do swoich koryt. Strażacy pomagają wypompowywać wodę, trwa szacowanie strat - relacjonowała w piątkowe południe reporterka Polsat News, Karolina Ziewiecka, która była na miejscu. Prognoza dla trzech milionów miejscowości, aktualizowana co 30 minut. Wypróbuj nową aplikację Pogoda Interia na Androida » Według mieszkańców to nie pierwsza, ale największa woda w historii Zielonek. Wójt szacuje, że zniszczonych zostało kilkaset nieruchomości. - Otworzyłam drzwi i nie mogła uwierzyć. Ściany, cała posadzka zalana, dokumentacja zniszczona - mówiła pracownica piekarni. W najbliższych dniach w teren wyjdą komisje, by szacować straty i ustalić najbardziej potrzebujących.