- To, co jest w Gorlicach, jest bardzo smutnym przykładem, być może bardzo spontanicznej działalności, ale zupełnie niezgodnej z obowiązującymi przepisami - mówi Józefa Pers, dyrektor krakowskiego biura PCK, dodając, że w Gorlicach nadużyto zaufania. Od lat rządzi tam jeden człowiek - Andrzej Orchel, działacz SLD i wiceburmistrz miasta. - To była rzecz zastana, którą ją zastałem - mówi. A na stwierdzenie reportera RMF, że zgodnie z prawem tych kont nie można było założyć, Orchel dodał: - Proszę pana, widzę, że nie rozumie pan tego, co do pana mówię. Posłuchaj relacji Marka Balawajdra: Ustalono jednak, że konta zostały założone w połowie lat 90. przez działaczy gorlickiego PCK z Orchelem na czele. W banku założyli dwa konta: przy swojej radzie regionalnej i kole krwiodawców w firmie Glinik. Trafiały tam pieniądze z publicznych zbiórek. Zgodnie ze statutem oddział PCK z każdej złotówki powinien rozliczać się z władzami w Krakowie. Ale konta ukryto. - Te konta były poza naszą ewidencją, dowiedzieliśmy się o tym ostatnio z prasy. A winny one być w naszej ewidencji - dodaje dyrektor Pers. W 2002 roku Andrzej Orchel - od jesieni 2002 roku wiceburmistrz Gorlic, wcześniej sekretarz PCK - organizował zbiórkę pieniędzy na badania mammograficzne. Pieniądze - kilka tysięcy złotych - miały trafić na konto szpitala w Gorlicach, placówka nie dostała jednak nic. - Ta kwota została przekazana na konto fundacji chirurgicznej - ogólnej, która prowadziła tę akcję - mówi Orchel. A prezesem fundacji jest szef PCK w Gorlicach. - Nie mamy takiego prawa ani możliwości, byśmy przekazywali środki finansowe innym organizacjom pozarządowym i fundacjom - odpowiada na to szefowa PCK w Krakowie. Od października zeszłego roku władze gorlickiego PCK wiedziały, że jedno z kont jest puste, a wcześniej wpływały na nie pieniądze od honorowych krwiodawców z przedsiębiorstwa Glinik. Pieniądze wypłacał tylko Krzysztof Szukała, szef Klubu Honorowych Dawców Krwi w Gliniku i prawa ręka Orchela. Ten ostatni nie potrafił wytłumaczyć, co stało się z pieniędzmi. Według honorowych krwiodawców na koncie mogło być nawet 20 tys. złotych - w październiku było już jednak tylko 20 złotych. Nikt nie powiadomił policji ani prokuratury. W zarządzie Polskiego Czerwonego Krzyża wrze. Szefowie organizacji mówią, że jest im wstyd; przepraszają wszystkich sympatyków. W gorlickim oddziale pojawiła się komisja rewizyjna, która ma zbadać skalę nieuczciwego postępowania. Scholastyka Śniegowska, sekretarz zarządu PCK zapewnia, że podobne sytuacje nie mają miejsca w innych oddziałach. Centrala ma jednak zacząć im się uważnie przyglądać. Jutro odbędzie się nadzwyczajne zebranie zarządu PCK, władze organizacji będą zastanawiać się, co zrobić z gorlicką komórką.