Zasada jest prosta: albo przestrzegasz ostrych zasad, albo marny twój los. Dyrektorka Marta Niebielska-Jaszczyk postanowiła sobie, że jej szkoła będzie bezpieczna. Mają o to dbać dorośli, ale i sami uczniowie. Dlatego też każdy z nich, zanim przekroczy mury placówki, musi podpisać cyrograf. - Jest to deklaracja, która jasno mówi, czego w szkole nie może robić i za co czeka go kara - tłumaczy Marta Niebielska. Deklarację podpisuje zarówno kandydat jak i jego rodzice. W dokumencie nastolatek godzi się na przestrzeganie pięciu zasad. Czego nie wolno uczniom? Pić alkoholu lub przychodzić do szkoły pijanym, używać lub rozprowadzać środków psychotropowych, palić papierosów na terenie szkoły i przed nią. Kandydat zobowiązuje się, że nie będzie wdawał się w bójki, ani wymuszał i stosował agresji fizycznej. Do listy rzeczy zabronionych dochodzi także zakaz wandalizmu, niszczenia mienia szkolnego, stwarzania sytuacji niebezpiecznych na terenie szkoły i przy szkole, a także zakaz używania telefonów komórkowych, nagrywania filmów i używania MP3 w obrębie szkoły. Mariusz Ostrowski, psycholog szkolny, uważa, że to świetny pomysł. Uczniowie już na starcie wiedzą, czego im nie wolno i za co grozi kara, od upomnienia po wyrzucenia ze szkoły. - Podczas rekrutacji każdy będzie musiał się zobowiązać do przestrzegania naszych reguł - tłumaczy. W sytuacjach konfliktowych pomogą mediatorzy. Jest to 22 uczniów, którzy będą rozstrzygać spory koleżeńskie. Agnieszka z III klasy uważa, że te zmiany już dają efekty. - Mniej jest przekleństw i zaczepek - twierdzi.