Tak jest na Zachodzie, a w Polsce głównie na uczelniach niepublicznych - pisze "Gazeta Krakowska". W Małopolsce "wirtualne dziekanaty" mają Akademia Ekonomiczna, Papieska Akademia Teologiczna, Krakowska Szkoła Wyższa, Wyższa Szkoła Ekonomii i Informatyki. Jednak na większości uczelni przez internet można na razie tylko zapisać się na ćwiczenia albo sprawdzić plan zajęć - informuje gazeta. Na Uniwersytecie Jagiellońskim od trzech lat jest co prawda USOS (międzyuczelniany Uniwersytecki System Obsługi Studiów, w którym student może sprawdzić oceny, historię studiów i dyplomów, plan zajęć czy zarejestrować się na zajęcia), jednak nie wszystkie wydziały wprowadzają dane. - Jest też opcja wysłania przez internet podań, ale dziekani nie chcą jej wykorzystywać. Zresztą przepisy wymagają dostarczenia podania w wersji papierowej z podpisem - mówi Dominika Nowak, koordynatorka USOS na UJ. Tymczasem na Akademii Ekonomicznej w Katowicach - jak donosi gazeta - z podobnego internetowego systemu korzysta już 12 tys. studentów. Jeszcze w tym roku będzie można złożyć za jego pośrednictwem typowe podania, np. o zaświadczenie dla wojska. "Świat byłby doskonały, gdyby ten serwis zastępował nie dziekanat, lecz indeks" - komentuje na internetowym forum studentów AE wolny słuchacz. To możliwe nawet w Polsce - spieszy z doniesieniami "Gazeta Krakowska" - bo tak jest już w warszawskiej Szkole Głównej Handlowej. System funkcjonuje tak dobrze, że studenci nie muszą nawet zbierać wpisów do indeksów. - Sami opracowaliśmy to rozwiązanie pod koniec lat 90. - mówi Urszula Zwierz z Centrum Informatycznego SGH. Po pewnych zmianach mogłaby skorzystać z niego każda inna szkoła. - Na razie uczelnie nie korzystają ze wszystkich możliwości, jakie dają "wirtualne dziekanaty", nie wprowadzą do systemu wszystkich danych, które by mogły - uważa Piotr Gwiazda z firmy informatycznej. Zapewnia, że przygotowanie "wirtualnego indeksu" nie stanowi problemu. Brakuje tylko szerszego zainteresowania szkół wyższych.