Radny Krzysztof Chorąży mówi, że wystarczyło kilka lat temu zabezpieczyć osuwającą się skarpę i nie pozwalać budować nowych domów na terenach, gdzie kiedyś osuwiska już się pojawiły. Podczas czerwcowej wizyty premiera Donalda Tuska radny Krzysztof Chorąży przekazał szefowi rządu całą zgromadzoną przez siebie dokumentację sprawy. Apelował do premiera o przeanalizowanie dokumentów i wyciągnięcie wniosków. Z materiałów tych - zdaniem radnego - jasno wynika, że o problemie czynnych osuwisk w przysiółku Łaśnica wiedzieli wszyscy z lokalnymi władzami włącznie. Chorąży uważa, że niewiele jednak zrobiono, dlatego w połowie maja żywioł jeszcze raz o sobie przypomniał na niespotykaną do tej pory w tym rejonie skalę. Radny przypomina, że osuwisko w Łaśnicy uaktywniło się już w 2001 roku, a wcześniej zniszczyło dom na początku lat 60. - Problem był wielokrotnie podnoszony na zebraniach wiejskich, gdzie domagaliśmy się zabezpieczenia osuwiska i koryta rzeki i udrożnienia przepustów. Już po powodzi w 2001 roku geolodzy stwierdzili, że osuwisko na potoku Cedron powstało z powodu źle wykonanego odwodnienia drogi. Projekt usunięcia usterek został złożony do MSWiA, ale nie został zakwalifikowany - mówi Krzysztof Chorąży. Dziwi się, że pieniądze które gmina w ostatnich latach otrzymywała z ministerstwa na usuwanie skutków powodzi nie zostały chociaż w części przeznaczone na stabilizację osuwiska w Łaśnicy (o którym wszyscy wiedzieli), a na naprawę dróg w innych częściach gminy. - Wykonano pewne prace, ale nie tam, gdzie trzeba było. Kilka lat temu w miejscach najbardziej zagrożonych myśmy sami kopali rowy i udrażniali odpływy z drogi, aby zapobiec osuwaniu się ziemi. Z ówczesnych wypowiedzi prasowych pani wójt wynikało, że na zabezpieczenie osuwiska w Łaśnicy potrzeba ponad 100 tys. zł. Gdyby taką kwotę przeznaczono na ten cel, to być może w ogóle nie doszłoby do obecnego dramatu mieszkańców Łaśnicy. Teraz na rozwiązanie problemu potrzeba kilkadziesiąt mln zł - mówi radny Chorąży, mieszkaniec tych okolic. Napisał do premiera, ale ten mu jeszcze nie odpowiedział. Jak się okazało sprawa została przekazana do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji. MSWiA jednak, zamiast zająć się wyjaśnieniem sprawy, skierowało pismo Chorążego do wójt Lanckorony Zofii Oszackiej z prośbą o zajęcie stanowiska. Dlatego Chorąży nie wierzy, że rząd i premier obiektywnie podejdzie do tego problemu. Wójt Lanckorony kolejnym pismem radnego Chorążego wcale nie jest zdziwiona. - Pan Chorąży już od dawna produkuje różne pisma, które - w mojej opinii - nie służą dobru publicznemu - komentuje Zofia Oszacka. Odpowiadając na zarzuty wójt podkreśla, że w ostatnich latach zrobiono wszystko, co tylko było możliwe w sprawie osuwiska w Łaśnicy. Mirosław Gawęda mgaweda@dziennik.krakow.pl Czytaj również: Budowa ronda stanęła, wejdzie komornik Jedno miejsce dla zwierząt? Kłopotliwe źródło