- Lotnisko to byłaby dla nas atrakcja turystyczna - nie kryje Zbigniew Wojas, wójt Gdowa. Zastrzega jednak, że bardziej byłoby to lądowisko. W dalszej przyszłości miałaby tu powstać szkółka dla pilotów i aeroklub. Na razie to tylko dalekie plany. W sferze pomysłu jest również lotnisko w Skrzyszowie. Jak podkreśla Józef Gądek, wójt Skrzyszowa, pomysł zrodził się po rozmowach o potrzebie budowy lotniska pod Tarnowem, na wzór takiego, jakie mają już od dawna Kraków i Rzeszów. - My również na tym skorzystamy, bo lotnisko zwiększyłoby atrakcyjność gminy i całego regionu - dodaje wójt. Pod inwestycję przeznaczono 60 hektarów, teraz trwa poszukiwanie inwestora. - Będziemy szeroko promować ten pomysł, bo Tarnów może na tym tylko skorzystać - zgadza się Grzegorz Gotfryd, dyrektor Wydziału Strategii w tarnowskim magistracie. Dodaje, że w mieście nie ma odpowiednich terenów pod tego typu inwestycję. Pas startowy musi mieć co najmniej dwa i pół kilometra, i w Skrzyszowie nie byłoby z tym problemu. Nowy Targ od 77 lat ma swoje lotnisko, ale chce je rozbudować. Na razie porasta je trawa, ale kto wie - może stanie się portem pasażerskim, skąd górale będą mogli odlatywać za chlebem do Irlandii lub Anglii? Burmistrz Nowego Targu Marek Fryźlewicz uważa, że w niedalekiej przyszłości zapali się zielone światełko dla tego rodzaju inwestycji. - Od niedawna jest możliwość pozyskania na ten cel funduszy z Unii Europejskiej - mówi. - Do tej pory mogliśmy tylko pomarzyć o lotnisku na Podhalu. Czas skończyć akademickie dyskusje, czy jest ono w regionie potrzebne. Trzeba się wziąć się za konkretne działania - zapowiada. Lotnisko w Nowym Targu zajmuje 130 hektarów. Część należy do miasta, część jest w wieczystym użytkowaniu nowotarskiego Aeroklubu, który również popiera stworzenie pasażerskiego portu. 300-hektarowy obszar wokół lotniska mógłby z powodzeniem stanowić wymaganą strefę ochronną. - Zastanawiamy się nad budową w naszym mieście lotniska regionalnego, które w pierwszym etapie obsługiwałoby ruch krajowy oraz krótkie trasy europejskie - mówi Fryźlewicz. Planuje budowę pasa startowego o długości 1600 metrów z możliwością przedłużenia. Najbardziej konkretny wydaje się jednak pomysł lotniska w Starym Sączu. Miałoby kosztować tyle, ile wybudowanie dziesięciu kilometrów autostrady - tak wynika z szacunków burmistrza miasta Mariana Cyconia. W inwestycji chce pomóc sąsiedni Nowy Sącz. Na najbliższej sesji prezydent tego miasta zaproponuje radnym poprawkę do budżetu, na mocy której 100 tys. zł zostanie przeznaczone na studium wykonalności inwestycji. Tyle samo dołożą starostwo powiatowe i władze Starego Sącza. Będzie to pierwszy krok realizacji planu, którego finał wyznaczy lądowanie na starosądeckim Kamieńcu być może nawet pasażerskiego boeniga. ała inwestycja ma kosztować niebagatelną kwotę 320 milionów złotych. Pomoc obiecali sądeccy politycy - m.in. senator Stanisław Kogut i była posłanka Stanisława Okularczyk. Zamierzają lobbować na rzecz Starego Sącza w Warszawie. Ich zdaniem, realna byłaby dotacja z budżetu państwa w wysokości nawet 100 mln zł. Pomysłodawcy budowy na Sądecczyźnie lotniska szacują, że inwestycja przyniesie skutek w postaci stworzenia 5 tys. miejsc pracy w regionie.