Był to już drugi proces w tej sprawie. W poprzednim Grzegorz J. został uniewinniony od zarzutu ojcobójstwa, ale skazany na pięć lat za nielegalne posiadanie broni i wyłudzanie z ZUS przez 10 miesięcy renty ojca. Na skutek apelacji prokuratury, sąd apelacyjny uchylił wyrok uniewinniający za ojcobójstwo i w tym zakresie skierował sprawę do ponownego rozpoznania. Utrzymał natomiast karę pięciu lat za broń i wyłudzenie renty. W drugim procesie Grzegorz J. został uznany przez Sąd Okręgowy w Tarnowie za winnego nieumyślnego zabójstwa ojca i skazany na trzy lata pozbawienia wolności. Od tego wyroku apelował obrońca, domagając się uniewinnienia lub złagodzenia kary. Sąd Apelacyjny utrzymał w mocy ten wyrok. Na Grzegorzu J. ciążą obecnie dwa wyroki: pięć lat za nielegalne posiadanie broni i pobieranie renty oraz trzy lata za nieumyślne zabójstwo ojca. Jego obrońca wystąpi o wydanie wyroku łącznego. Tarnowska prokuratura oskarżyła 54-letniego obecnie Grzegorza J., że zabił ojca i spalił jego zwłoki, a ponadto przez 10 miesięcy wyłudził blisko 16 tys. zł renty z ZUS i usiłował wyłudzić kolejne 2 tys. zł. W ustaleniu przyczyn zaginięcia 82-letniego mężczyzny brali udział policjanci z tzw. wydziału X małopolskiej policji. Grzegorz J. o zaginięciu ojca zawiadomił tarnowską policję w sierpniu 2006 roku. Według jego relacji ojciec wyszedł z domu jeszcze w marcu i ślad po nim zaginął. Wersja ta wydała się policji mało prawdopodobna. Kiedy ZUS z powodu poszukiwań zaginionego zawiesił wypłacanie mu renty, do tarnowskiej policji nadszedł list, w którym autor, podający się za zaginionego, pisał, iż przebywa za granicą, a w Polsce we wszystkich sprawach reprezentuje go syn. Dysponował, by rentę wpłacać na konto syna. W maju 2007 roku policjanci na polecenie tarnowskiej prokuratury zatrzymali syna zaginionego. Przesłuchany przez policję mężczyzna przyznał się do spalenia zwłok ojca, pokazał miejsce, gdzie to zrobił, oraz miejsce na cmentarzu, gdzie zakopał szczątki. Wyjaśnił, że w marcu 2006 roku podczas prac na dachu ojciec spadł, a on, obawiając się podejrzeń o zabójstwo, spalił i zakopał jego szczątki. Przesłuchany w prokuraturze Grzegorz J. podał więcej szczegółów. Według tych zeznań ojciec zginął jeszcze w styczniu, kiedy uderzył go niechcący metalową rurką podczas prac na dachu. Przyznał także, że pobierał jego rentę na podstawie sfałszowanego pełnomocnictwa do wpłacania renty na jego konto. W toku postępowania Grzegorz J. podał jeszcze inne wersje śmierci ojca, m.in. w wyniku przypadkowego postrzelenia podczas oglądania broni. Zdaniem prokuratury za przyjęciem wersji zabójstwa przemawiały okoliczności sprawy i zachowanie samego podejrzanego, który przez długie miesiące zapewniał wszystkich, że ojciec wyjechał. Sąd uznał jednak, że brakuje dowodów, pozwalających na przypisanie oskarżonemu zabójstwa. Ostatecznie jedynymi dowodami przemawiającymi przeciwko Grzegorzowi J. były jego własne wyjaśnienia. Na ich podstawie został prawomocnie skazany za nieumyślne zabójstwo.