35-latek miał obrażenia pierwszego i drugiego stopnia. Po udzieleniu mu pomocy lekarskiej w chrzanowskim szpitalu, został przetransportowany do specjalistycznego szpitala w Siemianowicach Śląskich, gdzie przebywa do dziś. Jego stan jest poważny, ale życiu pacjenta nie zagraża niebezpieczeństwo. Gdy w czwartek rano próbowaliśmy ustalić, co stało się mieszkańcowi Trzebini, okazało się to niemożliwe. Straż pożarna ani policja nie miała w tej sprawie żadnego zgłoszenia. Z kolei pogotowie nie udziela informacji na temat pacjenta, jeżeli nie jest się członkiem rodziny. Dopiero po południu sytuacja się wyjaśniła. Policja postanowiła sprawdzić informację "Dziennika Polskiego" i w ten sposób dotarła do 35-latka. Wiadomości dziennikarzy potwierdziły się. - Ustaliliśmy wstępnie, że w jednym z domów doszło do nieszczęśliwego wypadku. Mężczyzna zachował się skrajnie nieodpowiedzialnie. Przelewał paliwo, trzymając w ustach papierosa! Paliwo się zapaliło i mieszkaniec został poważnie poparzony - wyjaśnia Robert Matyasik, rzecznik prasowy chrzanowskiej policji. Dlaczego pogotowie nie zawiadomiło policji? Rzecznik podejrzewa, że uznano, iż nie ma takiej potrzeby. Mężczyzna był cały czas świadomy i wyjaśnił personelowi medycznemu, co się stało. Ponieważ w grę nie wchodził udział osób trzecich, policji nie poinformowano o wypadku. - Prowadzimy czynności wyjaśniające w tej sprawie. Na razie wszystko wskazuje na to, że poszkodowany ponosi całą winę za to, co się stało - dodaje rzecznik. LIZ