Z relacji dyżurnego ratownika TOPR wynika, że turysta spadł z wysokości ok. 40 metrów z trawersu do Dolinki pod Kołem. O wypadku TOPR powiadomili wspinający się w tym rejonie taternicy, którzy zauważyli, że ze szlaku spadł turysta. Ratownicy na miejsce wypadku dotarli na pokładzie śmigłowca. Do przyjazdu ratowników reanimację mężczyzny prowadzili turyści, później działania ratownicze przejęli ratownicy TOPR-u. Mimo prawie godzinnej reanimacji, turysta zmarł. Jego ciało zostało przetransportowane do Zakopanego. Seria wypadków w Tatrach To już kolejny wypadek od początku roku w tym rejonie Tatr. Od wiosny zginęły tam już trzy osoby. 31 sierpnia odpadł od ściany alpinista, który wspinał się filarem Skrajnego Granatu. Mężczyzna spadł z wysokości kilkudziesięciu metrów i zatrzymał się dopiero u podstawy ściany. Wspinacz przeszedł w szpitalu trepanację czaszki. 18 sierpnia ratownicy Horskiej Zachrannej Służby musieli sprowadzić z Gerlacha 4 polskich alpinistów, którzy zabłądzili podczas zejścia ze szczytu. Dwoje z nich zostało poważnie rannych - 39-letnia kobieta podczas zjazdu na linie spadła z wysokości około 30 metrów, pociągając za sobą jednego z członków grupy. Mężczyzna doznał poważnego złamania nogi, a 39-latka mocno się potłukła. Cała akcja ratunkowa trwała 17 godzin. 15 sierpnia Turysta z Kraśnika Lubelskiego spadł ze szlaku na Kościelec. Mężczyzna najprawdopodobniej poślizgnął się lub potknął. Inni turyści nie zauważyli tego momentu. Widzieli tylko, jak mężczyzna spadał z ok. 100 metrów w stronę Doliny Gąsienicowej. Natychmiast powiadomili TOPR o tym nieszczęściu. Niestety, ratownicy Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego, którzy przybyli na miejsce, nie byli już w stanie mu pomóc. 5 dni wcześniej turysta ze Słowacji zginął w polskich Tatrach w rejonie Świnicy. Mężczyzna spadł w 300-metrową przepaść na stronę Doliny Pięciu Stawów Polskich i zginął na miejscu.