Do wypadku doszło około 3.30, gdy studentka wraz z grupą znajomych wracała z jednego z krakowskich klubów. - Gdy pojazd zaczął nas wymijać w bardzo bliskiej odległości, byliśmy już odwróceni do niego tyłem. Wtedy nagle coś ścięło mnie z nóg i uderzyłam brodą o płytę Rynku, zdając sobie sprawę, że moje ubranie i nogi zostały wciągnięte pomiędzy koła pojazdu, który jechał dalej nie zatrzymując się i nie reagując na moje rozpaczliwe krzyki. Próbowałam wyrwać sukienkę spod kół ciężarówki, ale na próżno. Ciężarówka wlokła mnie po płycie przez kilka metrów - mówi poszkodowana dziewczyna. Kierowca samochodu nie czuł się winny tragedii i twierdził, że dziewczyna sama wbiegła mu pod koła. Na miejsce przyjechała policja i karetka, która zabrała poszkodowaną dziewczynę do szpitala. To nie pierwszy taki przypadek w Krakowie. W ubiegłym tygodniu na ulicy Kujawskiej kierowca śmieciarki śmiertelnie potrącił 81-letniego mężczyznę, który zmarł na miejscu.