Badania wysiłkowe koni wożących turystów do Morskiego Oka, zaostrzone kontrole wozaków oraz nowe tablice informujące o dopuszczalnej liczbie osób na wozie - to przykłady tychże zmian zaproponowanych przez TPN, które stanowią jednocześnie bezpośrednią konsekwencję sprawy padnięcia konia, ciągnącego do Morskiego Oka wóz z turystami. Nad zmianami i lepszą organizacją ruchu na drodze do Morskiego Oka dyskutował w czwartek z władzami TPN i starostą tatrzańskim, Szef Kancelarii Prezydenta Władysław Stasiak. Kancelaria zaangażowała się w tą sprawę po licznych prośbach obrońców praw zwierząt i osób prywatnych. - Fiakier to zawód z tradycją. Praca fiakra i konia musi być wykonywana w warunkach godnych - powiedział dziennikarzom Stasiak. Szef Kancelarii Prezydenta dodał, że sprawę ruchu na drodze do Morskiego Oka jest w gestii władz TPN i starostwa tatrzańskiego. W tym roku lekarze weterynarii przeprowadzą próby wysiłkowe koni, które ciągną wozy z turystami do Morskiego Oka. Specjaliści odpowiedzą też na pytanie, czy konie lekkie, które są dzisiaj używane w zaprzęgu są odpowiednie do takiego wysiłku, czy też powinny być to konie półciężkie. - Jeżeli próby wysiłkowe koni wykażą, że obecna liczba 14 pasażerów jest zbyt duża, to liczba ta zostanie zredukowana - powiedział dyrektor TPN Paweł Skawiński. Na wozach wożących turystów wkrótce pojawią się tablice informujące o dopuszczalnej liczbie osób na wozie. - Tablice będą skierowane głównie do turystów. Sami turyści też powinni pilnować, żeby wozy nie były przeciążone - powiedział Skawiński. Nowe tablice będą informowały, że każda osoba, która wsiada na wóz to dodatkowe obciążenie dla koni. Jak powiedział dziennikarzom starosta tatrzański Andrzej Gąsienica-Makowski, na trasie nie zostaną wpuszczone inne środki transportu. 14 lipca b.r. na przystanku końcowym na Polanie Włosienica przed Morskim Okiem padł jeden z dwóch koni ciągnących wóz z turystami. Na miejsce dotarł wezwany przez właściciela weterynarz. Niestety, w chwilę po podaniu kroplówki koń zdechł. Wszystkiemu przypatrywały się dziesiątki turystów, w tym także pasażerów pechowego wozu. Nikt jednak nie zechciał złożyć oficjalnych wyjaśnień. Jeden z turystów nagrał całe zdarzenie i opublikował w internecie. Wydarzenie to spowodowało oburzenie obrońców praw zwierząt. Sprawę bada prokuratura. Na trasie z Palenicy Białczańskiej do Morskiego Oka jeździ w sumie 240 koni. Licencje na wożenie turystów ma 60 fiakrów wyłonionych przez władze gminy Bukowina Tatrzańska. Umowa podpisana pomiędzy wozakami a władzami TPN ściśle określa warunki związane m.in. z obciążeniem koni i wymogami weterynaryjnymi. Koń umierał na oczach turystów: Zobacz więcej Górale oburzenie wypowiedziami w internecie: Zobacz więcej Śledztwo ws. śmierci konia przed Morskim Okiem : Zobacz więcej Policja poszukuje sprawców śmierci konia: Zobacz więcej Obrońcy zwierząt: Są uchybienia na postojach : Zobacz więcej