Izba Przemysłowo-Handlowa, która także uważa się za spadkobierczynię przedwojennej, organizacji gospodarczej nie może odzyskać po niej majątku. Dlaczego? - Zgodnie z przepisami trzeba udowodnić, że organizacja kontynuuje działalność swojej poprzedniczki. Nie jest jednak sprecyzowane, w jaki sposób można to udowodnić - mówi Waldemar Żurek, rzecznik Sądu Okręgowego w Krakowie. Część pracowników krakowskiego magistratu należy do Towarzystwa Urzędników Gminy Stołecznego Królewskiego Miasta Krakowa. Celem ich działalności jest propagowanie postaw etycznych w Urzędzie Miasta. O towarzystwie zrobiło się głośno ostatnio, kiedy okazało się, że chce sprzedać za 4,7 mln zł kamienicę przy al. Krasińskiego 18, w której mieści się zaplecze sceny Teatru STU. Krzysztof Jasiński, dyrektor teatru alarmuje, że bez tego budynku teatr przestanie działać. Towarzystwo Urzędników Gminy Stołecznego Królewskiego Miasta funkcjonuje od początku lat 90. - Wtedy się reaktywowało, jednak powstało na długo przed II wojną światową - precyzuje Mirosława Bielaska, urzędniczka z Wydziału Architektury i Urbanistyki, która jest prezesem Towarzystwa. Jak grupie urzędników udało się udowodnić, że są spadkobiercami dawnej organizacji? - W skład towarzystwa wchodzi emerytowana urzędniczka, która należała do przedwojennego towarzystwa. Teraz ma 92 lata - mówi Mirosława Bielaska. Krakowskiej Izbie Przemysłowo-Handlowej nie udało się udowodnić przed sądem, że jest kontynuatorką Izby Handlowej i Przemysłowej, która powstała w 1850 roku. Dlatego nie dostała kamienicy "Pod Globusem" u zbiegu ul. Długiej i Basztowej, przedwojennej siedziby Izby. - Luka w przepisach nie pozwala nam na odzyskanie kamienicy - mówi Andrzej Zdebski, prezes krakowskiej Izby Przemysłowo-Handlowej. W podobnej sytuacji są wszystkie izby gospodarcze w Polsce. Gdyby odzyskały przedwojenny majątek, to kancelaria prezydenta Polski musiałaby opuścić budynek przy ul. Wiejskiej 3 w Warszawie.- Przed wojną była to własność warszawskiej izby - wyjaśnia Andrzej Zdebski. Według prezesa Zdebskiego wystarczyłoby przygotowanie ustawy o izbach gospodarczych, w której wpisano by, że obecne - są kontynuatorkami przedwojennych instytucji. Na razie jednak nawet nie ma takiego projektu. - I nie wiem czy powstanie, bo to temat bardzo drażliwy i kontrowersyjny - mówi Andrzej Zdebski. W podobnej sytuacji jak izby gospodarcze znajdują się okręgowe izby lekarskie. - Nie udało im się odzyskać przedwojennego majątku. My mamy kamienicę przy ul. Radziwiłłowskiej, ale dlatego, że przekazała nam ją kiedyś Akademia Medyczna - mówi prof. Igor Gościński, przewodniczący Towarzystwa Lekarskiego Krakowskiego. Niedawno zakończył się spór pomiędzy dwoma zarządami krakowskiego Arcybractwa Miłosierdzia, które zostało założone przez ks. Piotra Skargę w 1584 roku, a potem zlikwidowane w czasach PRL. Po roku 1989 funkcjonowały w nim dwa zarządy - świecki i kościelny, które spierały się o to, kto jest prawnym spadkobiercą. Wygrało bractwo kościelne. Po roku 1989 funkcjonowały w nim dwa zarządy - świecki i kościelny, które spierały się o to, kto jest prawnym spadkobiercą. Wygrało bractwo kościelne. - To była decyzja sądu, którzy orzekł, że nie było nigdy dwóch Arcybractw Miłosierdzia, tylko jedno - nasze - mówi Aleksander Litewka, starszy Arcybractwa. Do Arcybractwa Miłosierdzia należy spory majątek w Krakowie: m.in. kamienice położone w tak prestiżowych miejscach jak ul. Floriańska, Westerplatte, Sienna, róg Rynku Głównego i Sławkowskiej. Przepisy nie precyzują, w jaki sposób organizacje odradzające się po upadku komuny mają udowodnić, że są kontynuatorkami przedwojennych. - W każdym przypadku decyzja należy do sądu - mówi Waldemar Żurek. Jego zdaniem sytuację uporządkowałaby ustawa o reprywatyzacji, której Polska - jako jedna z nielicznych państw postkomunistycznych - do tej pory się nie doczekała. Według Waldemara Żurka pod względem prawnym i etycznym jest to sytuacja, w której po upadku komuny reaktywuje się stowarzyszenie dobroczynne, które odziedziczony majątek wykorzystuje na cele charytatywne i potem się z tego rozlicza. - Kiedy jednak powstaje towarzystwo, które nie prowadzi działalności charytatywnej, a majątek chce wykorzystać do innych celów, to rolą między innym mediów jest patrzenie mu na ręce - mówi Waldemar Żurek. Dziennikarzom nie udało się dowiedzieć, dlaczego Towarzystwo Urzędników chce sprzedać kamienicę i na co zamierza wydać zgromadzone w ten sposób pieniądze. - Nie będę odpowiadała na takie pytania. Nasze stanowisko przekażemy w oświadczeniu, które wyślemy do mediów - powiedziała prezes Mirosława Bielaska. Agnieszka Maj amaj@dziennik.krakow.pl