W ministerstwie edukacji trwają prace nad zmianą zasad dopuszczania podręczników do użytku szkolnego. MEN ma nadzieję, że w ten sposób uda się wyeliminować błędy. - Niemal w każdym podręczniku zdarzają się poważne błędy merytoryczne - przyznaje Bożena Cabaj-Miciak, nauczycielka chemii z Krakowa. Pracę nauczycielom chemii utrudniają m.in.: złe wartościowanie pierwiastków, stara nomenklatura związków chemicznych, byki we wzorach chemicznych. Dr. Kazimierz Walasz, ornitolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego, przejrzał książkę do przyrody dla szóstoklasistów; autorkami są Barbara Klimuszko i Maria Wilczyńska-Wołoszyn, podręcznik został wydany w 2006 r. przez Wydawnictwo Żak. W jednym tylko rozdziale znalazł siedem karygodnych, jego zdaniem, błędów i kilka drobniejszych. - Włos mi się zjeżył na głowie, gdy przeczytałem, że ptaki dały początek ssakom" - opowiada dr Walasz. "Ponadto na rysunku szkieletu ptaka, mostek jest źle usytuowany, brakuje też jednej kości. W podręczniku można również przeczytać, że z worków powietrznych ptaki korzystają podczas lotu. To jakaś kompletna bzdura; ptaki cały czas korzystają z worków powietrznych, bo służą im one do oddychania. Nie ma też takiego określenia, jak ptaki gniazdowe; są gniazdujące" - dodaje. Resort edukacji szykuje zmiany procedur dopuszczania podręczników do użytku szkolnego. Zdaniem ministerstwa, w obecnym systemie brakuje "mechanizmu weryfikacji jakości pracy rzeczoznawców". Dlatego resort chce, by powstał organ ekspercki sprawujący opiekę nad pracami rzeczoznawców. Do jego zadań ma m.in. należeć szkolenie rzeczoznawców, a w przypadku rozbieżności ich opinii - rozstrzyganie wątpliwości. Więcej w dzisiejszym "Dzienniku Polskim".