Naczelnik TOPR zaznaczył, że na pół godziny przed tragicznym wydarzeniem na Giewoncie w Tatrach już były słyszalne grzmoty. Mimo to turyści cały czas wchodzili na Giewont. Po uderzeniu w krzyż zaczęła się paniczna ucieczka w dół. Ratownicy górscy zachęcają turystów do korzystania z aplikacji pogodowych, gdzie można z dokładnością co do minuty śledzić pogodę i zagrożenia. Około 15-20 minut przed uderzeniem w Giewont, piorun uderzył w rejonie Ciemniaka na Czerwonych Wierchach. Tam został rażony obywatel portugalski, który stracił przytomność, ale przypadkowi turyści zaopiekowali się nim i po odzyskaniu przytomności został on sprowadzony do schroniska Ornak. Tam jego stan zdrowia bardzo się pogorszył i został karetką przewieziony do szpitala. "To nie było pojedyncze uderzenie. To była seria uderzeń, zarówno w Giewont, jak i w najbliższe okolice" - relacjonował naczelnik. Według informacji ratowników TOPR, na skutek rażenia pioruna w kopułę Giewontu, osoby poszkodowane zostały wręcz zrzucone w przepaść na stronę południową, czyli w miejscu linii zejścia ze szczytu. Według relacji ratowników, część osób była na Giewoncie rażona bezpośrednio. Ratownicy będą w piątek sprawdzać, czy ktoś został także odrzucony na stronę północną, czyli widoczną od strony Zakopanego pionową ścianę Giewontu.