- W ostatnich dniach upalnie jest nawet wysoko w Tatrach. Niestety, wielu turystów nie przygotowało się właściwie na takie warunki - mówi ratownik dyżurny TOPR, Jakub Hornowski. - Zdecydowana większość wypadków związana była z odwodnieniem czy przegrzaniem organizmu, zaburzeniami elektrolitowymi - dodaje. Mimo bardzo wysokich temperatur, w góry wybierają się nawet starsze osoby, które mają poważne problemy zdrowotne. Do zwiezienia do Zakopanego 70-latka, który był po operacji serca, a źle poczuł się na grani Tatr, potrzebna była pomoc śmigłowca. Dziś w nocy natomiast ratownicy musieli sprowadzić z Czerwonych Wierchów dwie starsze panie, które nie wytrzymały trudu wycieczki. TOPR-owcy proszą wszystkich wielbicieli górskich wędrówek o rozsądek. W ostatnim czasie coraz więcej przeprowadzanych przez nich akcji ma związek z tym, że turyści byli źle przygotowani do wycieczki lub przecenili swoje siły. Śmigłowiec TOPR był uziemiony przez cztery dni Pod koniec ubiegłego tygodnia ratownicy TOPR-u nie mogli używać swojego śmigłowca. Maszyna została uszkodzona w środę podczas akcji ratunkowej na Kościelcu. Sokół poleciał na pomoc 59-letniemu mężczyźnie, który najprawdopodobniej poślizgnął się lub potknął na stromym szlaku prowadzącym na szczyt. Turysta spadł około 100 metrów w stronę Doliny Gąsienicowej. Niestety ratownicy, którzy przybyli na miejsce wypadku, nie byli mu już w stanie pomóc. Podczas tego lotu ratunkowego w wirnik śmigłowa uderzył kamień. Pilot musiał awaryjnie posadzić maszynę w okolicy Zielonego Stawu w Dolinie Gąsienicowej. Sokół stał tam aż do soboty. Z pomocą TOPR-owi przyszła Straż Graniczna, która użyczyła nowego zestawu łopat do wirnika. Po ich wymianie na miejscu awaryjnego lądowania śmigłowiec bez przeszkód dotarł do bazy w Zakopanem i wrócił do służby.