Niedawno na łamach "Dziennika Polskiego" poruszano problem bezrobocia. Ze statystyk Powiatowego Urzędu Pracy w Oświęcimiu wynika, że w niełatwej sytuacji są często szukający zatrudnienia młodzi ludzie. Na publikację błyskawicznie zareagowało biuro poselskie Tadeusza Arkita (PO), byłego burmistrza Libiąża. Tak się bowiem złożyło, iż nieco wcześniej zwrócił się on z pytaniami, wraz z kolegą z ław poselskich Janem Musiałem, do minister pracy i polityki społecznej Jolanty Fedak. Przedmiotem ich interpelacji była właśnie sytuacja młodych bezrobotnych. Fachowcy są w cenie Parlamentarzyści pytali m.in. o zawody, które - wedle prognoz ministerstwa - będą dawały możliwość zatrudnienia w perspektywie kilku najbliższych lat. Minister odpowiedziała, że fachowcy są w cenie i to niezależnie od kryzysu. Okazuje się, że firmy w wielu krajach mają trudności w znalezieniu odpowiednich kandydatów na kluczowe stanowiska. Problem ten dotyczy 31 proc. pracodawców na świecie i aż 51 proc. pracodawców w Polsce. Tak przynajmniej wynika z badania przeprowadzonego przez Manpower - "Niedobór talentów", na które powołuje się ministerstwo. Jaki fach jest obecnie w cenie? - Podobnie jak na świecie, w Polsce najbardziej poszukiwanymi pracownikami są wykwalifikowani pracownicy fizyczni - m.in. elektrycy, cieśle, stolarze, murarze, hydraulicy czy spawacze - wylicza minister Fedak. Lista teoretycznie rozchwytywanych pracowników jest dłuższa: - Wśród kolejnych 9 najtrudniejszych do obsadzenia zawodów w 2010 r. należy wymienić: menedżerów projektów, szefów kuchni - kucharzy, kierowców, pracowników sekretariatu, asystentów dyrekcji, asystentów ds. administracji, pracowników hoteli i restauracji, pracowników księgowości i finansów, inżynierów, pracowników działów IT i pracowników recepcji - wymienia Fedak. Z kolei w dłuższej perspektywie, jak wynika z projektu badawczego realizowanego w 2009 roku na zlecenie Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości, najwięcej nowych zawodów, a więc i miejsc pracy, będą generować obszary związane z komunikowaniem się - branże informatyczna i telekomunikacyjna. Zawody przyszłości Minister dodaje, że poza tymi sektorami wskazano jeszcze 9 kolejnych obszarów gospodarki, które wytypowano jako przyszłościowe na rynku pracy. Są to m.in. biotechnologia, automatyka i robotyka, budownictwo i inżynieria lądowa. Pole do popisu mają dać też kolejne obszary: usługi opiekuńcze, usługi okołobiznesowe, turystyka, rekreacja i czas wolny, technologia żywienia, przemysł spożywczy, logistyka i inżynieria transportu oraz inżynieria środowiska. I tym sposobem dochodzimy do tzw. zawodów przyszłości. Do tej elitarnej kategorii rządowi specjaliści zaliczyli: specjalistów sieciowych, teleinformatyków, mechatroników, zawody internetowe (webmaster, traffic manager), zawody związane z wyszukiwaniem i przetwarzaniem informacji (specjalista ds. klasyfikowania i indeksowania informacji, audytor wiarygodności informacji). Na zdrowiu, medycynie i sztukach pokrewnych, tak jak do tej pory, także będzie można nieźle zarobić. Na liście fachmanów "z przyszłością" figurują bowiem: biotechnolodzy, zawody związane z opieką osobistą, ochroną i zachowaniem zdrowia: opiekunowie, pielęgniarze, rehabilitanci, chirurdzy plastyczni, kosmetyczki, dietetycy i fizjoterapeuci. Dobre czasy nadchodzą też dla terapeutów i psychologów. Wedle ministerialnych prognoz z rogu obfitości czerpać będą ponadto: analitycy finansowi, e-bankowcy, ubezpieczyciele, szkoleniowcy, trenerzy i doradcy pracy, a ponadto osoby wykonujące zawody związane z bezpieczeństwem (pracownicy ochrony). Sektory "rozrywki i podróżowania" także będą kurą znoszącą złote jajka. Oby proroctwa rządowych speców się spełniły! Wszak logika podpowiada, że ci wszyscy specjaliści muszą w przyszłości pracować na czyjeś zlecenie. Kim będą się zajmować? O kogo troszczyć? O nas! A z tego wynika, że będziemy piękni, wiecznie młodzi i zadbani (biotechnolog i chirurg plastyczny już się o to postarają, a może i mechatronik pomoże). Jakieś zmartwienie? Psycholog i terapeuta rozwieją smutki! Będziemy też wiele podróżować i oddawać się wywołującym dreszczyk emocji rozrywkom. Bez obaw, o nasze bezcenne życie zadba przecież ochrona! A za wszystko zapłacimy... przelewem (z internetowego konta). Paweł Plinta pawel.plinta@dziennik.krakow.pl Czytaj również: To jest nasza ulica Kiepurowski festiwal na przekór bylejakości Rynek jak plac Szczepański?