O opóźnieniach w kursowaniu komunikacji miejskiej, spowodowanych pracami przy inwestycji, wiedzą wszyscy. Mniej już jednak mówi się o fatalnej sytuacji komunikacyjnej na ulicy Radzikowskiego w części łączącej Azory z rondem. Do rozpoczęcia wakacji, przez ponad pół roku, sytuację w tej części miasta ratowały dwie tymczasowe linie - 772 i 773 - poruszające się w obrębie osiedli położonych przy rondzie. Jedna z nich kończyła bieg na pętli w Azorach, gdzie pasażerowie mogli przesiąść się w autobus linii 172. 172 jeździło dzięki takiemu zabiegowi punktualnie, ponieważ newralgiczny obszar remontowanego ronda "wypadł" z trasy tego autobusu. Druga dowoziła pasażerów do pętli Krowodrza Górka, skąd bez problemu można było dostać się praktycznie wszędzie. Wreszcie, autobus linii 173 startował z pętli na Bronowicach Nowych, w związku z czym również kursował punktualnie. Niestety, wraz z początkiem wakacji, obie linie tymczasowe zostały zlikwidowane, a autobusy 172 i 173 skierowane zostały na swoje regularne trasy. Po rozpoczęciu roku szkolnego sytuacja nie uległa zmianie. Tymczasem nietrudno zauważyć, że remont Ronda Ofiar Katynia daleki jest od ukończenia. Przestępujący z nogi na nogę pasażerowie codziennie obserwują, jak oba autobusy biją kolejne rekordy opóźnienia. Spóźniające się autobusy nie są jednak największą bolączką mieszkańców bloków położonych przy ul. Radzikowskiego. Od Azorów aż do ronda ulica ta na znacznym odcinku wciąż pozostaje niezagospodarowana. Coraz szybszy rozwój zabudowy w tym rejonie nie skłonił jak dotąd miejskich decydentów do wygospodarowania środków na budowę chodników wzdłuż Radzikowskiego. W efekcie piesi poruszają się po nierównym poboczu, a czasami, kiedy po kilkudniowych opadach zamienia się ono w teren nie do przebycia, po jezdni. Sytuacja ta nie jest komfortowa ani dla pieszych, ani dla kierowców, którzy muszą na tym odcinku szczególnie uważać, by nie potrącić dzieci idących do pobliskiej szkoły podstawowej czy osób, które udają się do budowanego w tamtym miejscu kościoła lub na pętlę w Azorach, która - wobec wspomnianego braku punktualności autobusów jeżdżących przez ROK - jest jedyną komunikacyjną alternatywą dla mieszkańców tej części miasta. - Dla wszystkich tych osób komunikacja zastępcza w rejonie ronda oznaczała nie tylko możliwość punktualnego dotarcia do pracy czy szkoły, ale przede wszystkim wyeliminowanie konieczności poruszania się pieszo po niebezpiecznej i niezagospodarowanej ulicy - mówią mieszkańcy. I pytają, czy dopiero groźny wypadek z udziałem pieszego skłoni osoby odpowiedzialne za organizację komunikacji i rozwój osiedlowej infrastruktury do zainteresowania się sytuacją na Radzikowskiego.