Uwagę zwraca kilkudziesięcioosobowa grupa górali w odświętnych ludowych strojach, ze sztandarami organizacji podhalańskich. - Jakże miałoby nas tu dziś nie być? - odpowiada pytaniem zagadnięty mężczyzna w góralskim kapeluszu, odświętnej koszuli, baranicy, portkach z parzenicami i w kierpcach. - Jesteśmy z Nowego Sącza, a świętej pamięci pan prezydent był posłem z Nowosądeckiego - dopowiada góralka. Stanęli przy barierkach wczesnym rankiem, chcąc zająć miejsca, z których wszystko będzie dobrze widać. "To był mój prezydent..." Ludzie stoją spokojnie, podkreślają, że chcą godnie pożegnać prezydencką parę, dlatego przyjechali z różnych stron kraju z narodowymi flagami przystrojonymi żałobnym kirem. Widać też flagi Solidarności. Ludzie podkreślają, że choć będą widzieć żałobny kondukt ledwie przez parę chwil, czuli wewnętrzną potrzebę przyjścia w to miejsce. Chcą też usłyszeć Dzwon Zygmunta, który ma się odezwać, gdy żałobny kondukt zbliży się do zamku. - To był mój prezydent - niezależnie od tego, co o Nim myślałem za Jego życia. Uważam, że z tego powodu dziś należy mu się hołd i ostatnie pożegnanie w tym miejscu - podkreślił jeden z przybyłych pod Wawel żałobników. Niektórzy przyznawali, że mieli dylemat, czy walczyć o przepustki na Rynek, gdzie będzie odprawiana msza żałobna - i liczyć na przejście pod Wawel, czy też od razu ustawić się pod zamkiem. Wybrali tę drugą opcję, licząc na możliwość ujrzenia z bliska przejazdu lawet z trumnami prezydenckiej pary. Pod krzyżem katyńskim wciąż płoną setki zniczy Miejsce, gdzie ulica Grodzka w Krakowie zbliża się do Wawelu jest tym bardziej symboliczne, że to właśnie tutaj stoi Krzyż Katyński, pod którym palą się setki zniczy. Wartę przed krzyżem trzymają harcerze. Na harcerzy, a także strażaków, policjantów i żołnierzy można liczyć, gdy ktoś zasłabnie lub będzie potrzebował innej pomocy - w pogotowiu czekają służby ratownicze. Po zamkniętych dla ruchu ulicach Grodzkiej, św. Gertrudy, Bernardyńskiej i św. Idziego co pewien czas przejeżdżały kolumny policyjnych samochodów konwojujące limuzyny ważnych osobistości. Poruszenie wywołał przyjazd na Wawel kolumny z prezydentem Rosji Dmitrijem Miedwiediewem, który spotkał się tam z przedstawicielami polskich władz. Wejścia na Wawel są w niedzielę niedostępne - wszystkich bram pilnuje policja i Biuro Ochrony Rządu. Każda osoba uprawniona do wejścia jest skrupulatnie sprawdzana. Specjalnym sprzętem kontrolowane są też samochody wjeżdżające na teren krakowskiego zamku. Dłuższy czas spędził na tej bramce dostawczy samochód, który przywiózł surowce do potraw, jakie mają być podane oficjalnym gościom po ceremonii żałobnej. Krakowskie uroczystości obsługuje liczna grupa dziennikarzy z zagranicy. Przed Wzgórzem Wawelskim są ekipy reporterskie m.in. z Rosji, USA, Gruzji, Turcji, Czech, Słowacji, Niemiec i innych państw.