Jak wyjaśnił, 43-minutowa "Duma i zdrada" to opowieść o wyborach dokonywanych przez człowieka w obliczu ważnych wydarzeń historycznych. Autorzy postanowili ukazać zjawisko Goralenvolku w kontekście rodzin i potomków osób uwikłanych w kolaborację z Niemcami. Autorzy mówią także o ruchu oporu na Podhalu, w tym działalności Konfederacji Tatrzańskiej. - Ten temat nie jest popularny na Podhalu, bo górale się wstydzą. Tymczasem Podhalanie wyszli z Goralenvolku obronną ręką - przecież stworzyli Konfederację Tatrzańską i inne ruchy, które tę wewnętrzną kolaborację zwalczały. W filmie zestawiamy te dwie rzeczywistości - powiedział reżyser dokumentu, Mirosław Krzyszkowski. Twórcom udało się dotrzeć do unikatowych świadectw i osób, których rodziny dotknęła, często boleśnie, historia. Zdaniem Wasztyla walory artystyczne filmu i jego emocjonalny przekaz wzmacniają fabularyzowane inscenizacje z udziałem grup rekonstrukcyjnych oraz ekspresyjne zdjęcia. - To nie tylko pasjonująca lekcja historii, ale także niezwykły, uniwersalny obraz pokazujący cienką granicę dzielącą dumę od zdrady - powiedział. Zdjęcia do filmu realizowane były w Zakopanem, Nowym Targu, Chochołowie i na Hali Wachowej. W scenach fabularyzowanych uczestniczyło kilkadziesiąt osób. - Sporej pomocy udzieliło nam Muzeum Tatrzańskie, którego pracownik, Wojciech Szatkowski, jest konsultantem historycznym filmu. Dzięki współpracy z Narodowym Archiwum Cyfrowym dotarliśmy do niezwykłych archiwaliów, które nigdy wcześniej nie były publikowane; wykorzystujemy m.in. fragmenty audycji radiowej, w której Wacław Krzeptowski tłumaczył, że górale mają germańskie korzenie - ujawnił Bogdan Wasztyl. Drugi film - "Życie jest śpiywką" to trwająca 22 minuty refleksyjna opowieść oparta na losach Władysława Szepelaka, poety, partyzanta, więźnia Auschwitz. Miał 15 lat, gdy wybuchła wojna. Wraz z ojcem wstąpił do Związku Walki Zbrojnej pod komendę kapitana Wojciecha Bolesława Duszy "Szaroty", który zwalczał góralską kolaborację. We wrześniu 1943 roku Gestapo otoczyło dom Szepelaków w Bielance. Zginął ojciec, babcia i jeden z partyzantów. Władysław wraz z matką i stryjem zostali aresztowani. Po pobycie w więzieniach trafił do Auschwitz, gdzie zginęli jego bliscy. On sam został wywieziony do Mauthausen. Szepelak, gdy Amerykanie wyzwolili obóz, ważył 37 kilogramów, był chory na gruźlicę płuc, miał odmrożone palce rąk i nóg. Po powrocie w rodzinne strony zastał swój dom zasiedlony przez sąsiadów. Wyjechał na ziemie odzyskane. W 1951 roku nie zgodził się na przystąpienie do spółdzielni produkcyjnej. Musiał porzucić gospodarstwo. Wrócił do Bielanki. Budował Nową Hutę i kombinat skórzany w Nowym Targu. Po przejściu na emeryturę w 1981 roku oddał się pracy społecznej. Pracował przy wznoszeniu kościołów. Z własnych pieniędzy fundował tablice i pomniki upamiętniające jego dowódcę i kolegów z partyzantki. Oba filmy powstały w ramach projektu "Pod Giewontem - los mieszkańców Podhala w latach 1939-1956" realizowanego przez Stowarzyszenie Auschwitz Memento. "Chcemy doprowadzić do pobudzenia zainteresowania mieszkańców Podhala własną historią, wywołania dyskusji o niej oraz jej profesjonalnego dokumentowania i popularyzowania" - wyjaśnił wiceprezes stowarzyszenia Zbigniew Klima. Telewizyjne premiery filmów zaplanowano na styczeń przyszłego roku w TVP Kraków i TVP Historia. Stowarzyszenie Auschwitz Memento od kilku lat utrwala historyczne relacje, a także popularyzuje historię. Poprzez zapis ludzkich losów chce stworzyć możliwie pełną dokumentację tego, jak w systemach totalitarnych tłamszono jednostkę, ingerowano w jej życie, próbowano zmusić do nieludzkich zachowań i jak ludzie - każdy na swój sposób - starali się im opierać, by zachować godność nawet za cenę życia.