- W trakcie majowego weekendu zwróciliśmy szczególną uwagę na przestrzeganie obowiązku zapewnienia opieki przewodnickiej dla grup zorganizowanych, zwłaszcza tych, w skład których wchodziły dzieci i młodzież - mówi Edward Wlazło, komendant Straży TPN. - Kontrole skupiliśmy w dwóch popularnych miejscach - Morskim Oku i Kuźnicach. Warte podkreślenia jest to, że wszystkie wycieczki szkolne prowadzone były przez przewodników, natomiast w przypadku grup dorosłych udzielono pouczeń jednej grupie w Morskim Oku i trzem w Kuźnicach. Stawiamy jednak na edukację, nie karanie, toteż po pouczeniu grupy te kontynuowały swoje wycieczki. W odpowiedzi na zapowiedź powyższych kontroli, obowiązek wynajmowania przewodnika zakwestionowała niedawno akcja "Wolne przewodnictwo". Jej koordynator, Maciej Zimowski tak wyjaśnia cele akcji: - Chodzi nam o to, żeby prawo w Polsce było takie samo jak na zachód od Odry - tam posiadanie przewodnika w miastach i górach jest dobrowolne. Natomiast każdy organizator wycieczki w swoim własnym interesie może, ale nie musi wynająć przewodnika. Ci zaś zdobywają sobie klientów dobrą renomą, a nie dzięki prawu. Zdaniem Zimowskiego "przymus przewodnicki" jest polskim ewenementem, bardzo rzadko spotykanym w innych krajach, najczęściej tam, gdzie działa nie wolny rynek, a lobby przewodnickie. - Nie znam wielu przewodników, nie kieruję się ich interesami - odpowiada Edward Wlazło. - Do mnie należy egzekwowanie prawa, które zapobiec ma tragediom takim jak ta tyskich licealistów na Rysach. Specjalne kontrole będą więc dalej przeprowadzane, na sprawdzanie uprawnień osób prowadzących grupy uczulone zostaną również rutynowe patrole służb parku. LK