Na razie turyści nie powinni odczuwać żadnej zmiany. - Oczywiście, będziemy ratować. Na szczęście wspierają nas nasi sponsorzy i na najbliższy miesiąc, dwa nie powinniśmy mieć jeszcze problemów, ale jak zwykle ostatnie miesiące roku będą bardzo trudne - powiedział reporterowi RMF FM naczelnik TOPR, Jan Krzysztof. Pieniądze przekazywane przez rząd na działalność ratowników w Tatrach z roku na rok są coraz mniejsze. W tym roku TOPR dostał ich aż o 30 proc. mniej niż w 2001. Wystarczyło jedynie na osiem miesięcy. Generał Zbigniew Meres, odpowiedzialny w MSWiA za służby ratownicze, uważa, że resort wypełnił swe zadanie: - Naszą rolą było spełnienie planu budżetowego. To zostało wykonane - twierdzi Meres. Urzędnicy uważają więc, że wszystko jest porządku, ale nadal nie wiadomo, czy będą pieniądze na ratowanie turystów pod koniec roku. Może zatem należy - także mocą decyzji urzędników - zamknąć wtedy Tatry? I wywiesić tabliczkę: "Nieczynne z powodu braku pieniędzy na ratowanie ludzkiego życia".