Dla zwykłego pasażera obojętne jest, jaki znaczek widnieje na boku autobusu. Chodzi o to, aby był tani, punktualny, czysty, a zimą ciepły. Dla firm sprawa nie jest już taka prosta, szczególnie jeśli chodzi o koszty. PKS na razie zwycięża, ponieważ ma małe autobusy, a tylko takie na niektórych liniach mogą się opłacać. Miastu zaś zależy na tym, aby do komunikacji jak najmniej dopłacać. Czy w imię tego może dyskryminować własną spółkę, jaką jest MZK i rozpisując przetargi pozbawiać jej kolejnych linii, a więc i pieniędzy?