W styczniu 2000 roku policję o zaginięciu 47-letniego Zbigniewa S. powiadomiła jego siostra. Mężczyzny szukano przez kilka lat. W końcu sprawę zamknięto, ale akta śledztwa jeszcze raz przeanalizowali policjanci z "archiwum X". W ubiegłym roku - czyli po ponad 9 latach - znaleziono nowe ślady i zatrzymano żonę biznesmena - postawiono jej zarzuty podżegania i pomocy w zabójstwie. Miesiąc później za kratki trafił też przyjaciel kobiety. Obydwoje nie przyznawali się do winy. Policjanci długo nie mogli znaleźć ciała. Przeszukano kilkanaście miejsc, używając miedzy innymi georadaru. Dopiero teraz na szczątki biznesmena natrafiono pod podłogą jednego z krakowskich domów. Wiadomo, że został zamordowany, a w zbrodni brał udział m. in. jego syn, który jest poszukiwany listem gończym. Jak nieoficjalnie przyznają prokuratorzy, Zbigniew S. zginął, bo rodzina chciała zagarnąć cały jego majątek.