Na początek Zakopane. Tam od tego miesiąca tak zwaną podstawową karetką, czyli wysyłaną do mniej poważnych zdarzeń, ma jeździć dwóch ratowników. Jak podkreśla reporter radia RMF FM Maciej Pałahicki, jeden za kierownicą. Zdaniem lekarzy takie rozwiązanie może przysporzyć sporo problemów, zwłaszcza pacjentom. Kłopoty pojawią się wtedy, kiedy trzeba będzie reanimować pacjenta. Do tego potrzeba dwóch ludzi, więc nie będzie miał kto odwieźć pacjenta do szpitala. Co więcej, ratownik medyczny nie może przerwać reanimacji, bo nie ma prawa stwierdzić zgonu. Musi czekać na przyjazd lekarza. Czyli kolejnej karetki. Ale taka karetka z lekarzem jest w Zakopanem jedna. Może więc czekać nawet kilka godzin... Po co zatem zmiana? Trudno powiedzieć, bo dyrektor reorganizację tłumaczy... reorganizacją właśnie. - Traktujemy to na zasadzie eksperymentu - powiedział dziennikarzowi radia RMF FM dyrektor medyczny zakopiańskiego szpitala dr Marian Papież. Tylko, że ten eksperyment może okazać się groźny dla pacjentów i dla samych ratowników - uważa Sylweriusz Kosiński, do niedawna ordynator oddziału ratunkowego. - To poroniony pomysł, ja nigdy na takie rozwiązanie bym się nie zgodził - mówi. Według jednego ze zwolnionych kierowców, ratownicy, którzy nie znają terenu, mogą sobie nie poradzić. - To specyficzny teren, na dodatek idzie zima i trzeba wiedzieć, jak i gdzie dojechać. - Współczuję tym ratownikom - kwituje. ... mogli się przeszkolić się, uzyskać tytuł ratownika... W Katowicach do zwolnienia wytypowano 30 kierowców - żaden z nich nie jest równocześnie ratownikiem medycznym, a tego właśnie wymaga nowe prawo. Zwalniani kierowcy są oburzeni. A na argumenty tych, którzy twierdzą, że mogli zgodnie z ustawą przeszkolić się, uzyskać tytuł ratownika i uniknąć zwolnienia, odpowiadają, że przechodzili w przeszłości stosowne kursy i szkolenia. - Za nami przemawia praktyka - dodają. Reporter radia RMF FM Marcin Buczek rozmawiał z jednym z katowickich kierowców, który karetką jeździ kilkadziesiąt lat i nie tylko wozi pacjentów - wielokrotnie udzielał im pomocy. - Mam na koncie niezliczone przypadki reanimacji, mimo że nie mam uprawnień. Ale jestem po wszelkich kursach, które w czasach przed ustawą, do tego uprawniały. Posłuchaj relacji: Kilku kierowców zwalnianych z katowickiego szpitala dostało wypowiedzenia w czasie dyżurów. Zaskoczenie było tak duże, że poczuli się tak słabo, że sami wylądowali w szpitalach. Dyrekcja pogotowia uspokaja - grupowych zwolnień nie będzie, a tam, gdzie to potrzebne, nadal jeździć będą zespoły trzyosobowe, czyli z kierowcą. Resort zdrowia sprawy nie komentuje Autorem nowej ustawy o państwowym ratownictwie medycznym jest resort zdrowia. Dziennikarka radia RMF FM próbowała uzyskać w tej sprawie komentarz, ale... bezskutecznie. Ministerstwo chowa głowę w piasek, ani nie atakuje, ani nie broni się, ani nie tłumaczy - po prostu odmawia komentarza. O ocenę całej sytuacji Kamila Biedrzycka prosiła już w piątek. Najpierw telefonicznie: wtedy usłyszała od rzecznika, że sprawa jest delikatna i resort nie będzie jej komentował. Później wysłała e-maile. Obiecano jej odpowiedź, ale słowa nie dotrzymano. Skrzynka pusta, a telefon milczy...