Wobec groźby sparaliżowania pracy szpitali minister zdrowia zamierza wystąpić do Sejmu o odroczenie wprowadzenia w życie nowych przepisów do stycznia 2009 r. - Nie mamy szans na zapewnienie obsady lekarskiej przez cały miesiąc. Nie wykluczamy, że od nowego roku nie będzie nocnych dyżurów - alarmują dyrektorzy szpitali. Paweł Trzciński, rzecznik prasowy resortu zdrowia zapewnia, że minister zdaje sobie sprawę z powagi sytuacji. Prawnicy zastanawiają się nad rozwiązaniem problemu. Wiadomo, że unijne dyrektywy muszą zostać wprowadzone w życie. Można jednak moment ten opóźnić i - jak wynika z naszych nieoficjalnych informacji - resort zdrowia zamierza wystąpić do Sejmu o zgodę na to, by nowe przepisy weszły w życie dopiero od stycznia 2009 r. Dyrektorzy większości szpitali znaleźli się w sytuacji nie do pozazdroszczenia. Z jednej strony w placówkach brakuje specjalistów, by - według nowych przepisów - zapewnili obsadę wszystkich dyżurów. Z drugiej strony, jeżeli nawet się znajdą i zgodzą się na pracę przez 72 godziny w tygodniu, to muszą otrzymać za to znacznie większą, niż dzisiaj zapłatę. A na to brakuje pieniędzy. W najtrudniejszej sytuacji są placówki powiatowe w małych miejscowościach, gdzie bardzo trudno o specjalistów. - Mam tylko 60 lekarzy i nie widzę możliwości zapewnienia pełnej obsady lekarskiej według nowych przepisów. Bez odgórnych decyzji dla większości szpitali ta łamigłówka jest nierozwiązywalna. Jeśli takie decyzje nie zapadną nie będzie nocnych dyżurów lekarskich - mówi Marian Tambor, dyrektor szpitala w Miechowie. Nie ukrywa, że dziś to najpoważniejszy problem placówki. Niemniej zaniepokojony jest Krzysztof Kłos, dyrektor Szpitala im. Rydygiera w Krakowie. W godzinach dopołudniowych (od godz. 7 do 15) pracują lekarze zatrudnieni na etatach, potem dyżurują oni jako pracownicy trzech niepublicznych ZOZ-ów, które wygrały konkurs na obsadę dyżurów popołudniowych, nocnych oraz weekendowych. Czy rozwiązanie to jest zgodne z nowymi przepisami? Krzysztof Kłos jest przekonany, że tak. Obawy dyrektora budzi natomiast to, że umowa z NZOZ-ami kończy się w połowie przyszłego roku. Dzisiaj rozpoczynają się rozmowy z lekarzami na temat ich żądań płacowych. - Zdaję sobie sprawę, że za pracę w godzinach nadliczbowych muszę lekarzom zapłacić, a na to nie mam pieniędzy. Bez rozwiązań odgórnych nie uporam się z tym problemem - dyrektor Krzysztof Kłos nie wyklucza, że jeśli takie nie nastąpią od czerwca w szpitalu nie będzie nocnych dyżurów. Więcej w dzisiejszym "Dzienniku Polskim"