Wiadomo już, że robotnicy odkryli jedynie część szkieletu - czaszkę bez żuchwy, trzy kości długie oraz fragment miednicy i żebra. Kości miały leżeć razem, a nie w układzie odpowiadającym szkieletowi. Na tej podstawie archeolodzy przypuszczają, że nie jest to grób wchodzący w skład wczesnośredniowiecznego cmentarzyska odkrytego nieopodal. Wstępne oględziny - jak podaje "GW" - dokonane przez antropologa sugerują też, że czaszka jest znacznie młodsza niż ów cmentarz. Piątkowe znalezisko - jak donosi gazeta - już wywołało poruszenie wśród archeologów i historyków, którzy wcześniej krytykowali nadmierne - ich zdaniem - tempo prowadzenia prac w Rynku. Odpowiedzialny za te badania dr Cezary Buśko nie uważa jednak, by popełniono błędy. - Robotnicy naruszyli pozostawiony przez moją ekipę, celowo nietknięty fragment ziemi - mówi w rozmowie z gazetą dr Buśko. Fragment gruntu, w którym znaleziono szczątki, był - jak twierdzi - nietknięty z powodów technicznych. Pozostawiono go, by zablokować przepływ wody przez nieszczelną ścianę wykopu. - Ekipa dokonująca wywozu ziemi została pouczona, iż świadków, czyli celowo nietkniętych przekrojów ziemnych, pod żadnym pozorem nie wolno naruszyć - twierdzi Buśko. Dowodzi w ten sposób, że szczątki odnalazły się dopiero teraz, bo leżały poza obszarem badań, a nie z powodu zaniedbania archeologów. - Wezwany przez robotników zobaczyłem pod ścianą fragment nietkniętej przez archeologów ziemi. Gdy potwierdziłem, że to ludzkie kości, poleciłem ogrodzenie tego miejsca do czasu przybycia archeologów - opisuje piątkowe wydarzenia Emil Zaitz, który prowadzi prace archeologiczne przy murach Sukiennic. - Widząc ten plaster ziemi, zdziwiłem się, że był nienaruszony. Raczej nie można mieć pretensji do robotników, że rozgrzebali go łopatami - dodajew rozmowie z gazetą Zaitz. - W końcu jeśli zostali wpuszczeni pod ziemię, mogli przypuszczać, że wszystko zostało już przebadane. Buśko - jak informuje gazeta - zapowiada, że zmienią się zasady współpracy z firmą wydobywającą ziemię spod płyty Rynku. Chce też na miejscu spotkać się w poniedziałek z wojewódzkim konserwatorem zabytków, aby pokazać mu, że "szkielet" został znaleziony na obszarze nieobjętym badaniami. - Takich nietkniętych miejsc jest pod Rynkiem więcej. Są to albo przekroje ziemne, albo bruki. Obawiam się, że niedługo usłyszę, że moja ekipa przeoczyła także drewniane domy - ocenia dr Buśko.