Co najmniej kilkaset lat tradycji mają Pucheroki (od łacińskiego słowa puer - chłopiec). Ceremoniał pochodzi prawdopodobnie jeszcze ze Średniowiecza. W Niedzielę Palmową krakowscy żacy przebierali się w wysokie, stożkowate czapy, twarze smarowali sadzą, wiązali się w pasie powrósłem i kwestowali po domach. Śpiewając lub rymując w sposób dowcipny, acz pobożny, życzyli domownikom udanych świąt, zbierając do koszyków żywność, jajka i drobne datki. Teraz zwyczaj utrzymał się jeszcze w podkrakowskich wsiach - Bibicach, Zielonkach i Trojanowicach. Odpusty Najsłynniejszą wielkanocną imprezą w Krakowie jest jednak Emaus, odpust odbywający się w każdy wielkanocny poniedziałek przy klasztorze Norbertanek na Salwatorze. U zbiegu ul. Emaus i Kościuszki rozkładają się kramy, karuzele i strzelnice. Jeszcze w XIX w. odpust był obowiązkowym punktem obchodów Wielkanocy. Innym znanym odpustem jest Rękawka, odbywająca się we wtorek (dawniej trzeci dzień świąt) na wzgórzu Lasoty. Pierwotnie odpust odbywał się na Kopcu Kraka, ze szczytu którego bogaci mieszczanie zrzucali biedakom i żakom chleb, wędlinę, jajka, orzechy, jabłka itd. Obchodzenia tego święta (mającego swoje korzenie jeszcze w pogańskich dziadach wiosennych) na kopcu zabroniły w 1897 r. władze austriackie, które chciały wybudować tam fortyfikacje. Odpust i zabawę przeniesiono więc na Krzemionki. Kłopot z jajami Teoretycznie malowanie pisanek w Krakowie jest zabronione: - Zakaz wprowadził krakowski magistrat 3 kwietnia 1915 roku. Chodziło o to, żeby nie trwonić jedzenia, tak potrzebnego wojsku w czasie trwającej wówczas pierwszej wojny światowej - wyjaśnia redaktor Leszek Mazan, znany krakauerolog. Pisanki w paski Ze świętami wiąże się też stare powiedzenie, że dzwon Zygmunta bije tak potężnie, że słychać go od Bożego Narodzenia do Wielkanocy. Nie chodziło jednak o czas dzwonienia, ale o jego zasięg. Głos dzwonu miał być rzekomo słyszany we wsi o nazwie Wielkanoc. Zupełnie nowym zwyczajem, bo obchodzonym od 2002 r., jest święcenie jaj na stadionie Cracovii. - Takiej tradycji nie ma nigdzie na świecie. Nawet w Brazylii, gdzie piłka nożna jest święta - uważa Leszek Mazan. - Najciekawsze są pisanki, bo większość z nich ma biało-czerwone paski. I nigdy nie widziałem na jajkach jakichkolwiek antywiślackich haseł. Od kilku lat staram się kultywować tradycję święcenia koszyczka na stadionie Cracovii. Potem, jeśli pogoda pozwala, idziemy na długi spacer. Nie wyobrażam sobie Wielkanocy bez swojskiej szynki. Lubię też żurek, w którym jest mnóstwo jaj, szynki, boczku itd. Zupa powinna być tak gęsta, że łyżka wstawiona go garnka powinna w niej stać na sztorc. I uwielbiam chrzan. Ale nie tarty, tylko zestrugany w wiórka dodaje Leszek Mazan. Jerzy Kłeczek jerzy.kleczek@echomiasta.pl