Prezes PKS-u Andrzej Sobieszczyk ma za sobą bardzo nerwowe godziny. Choć przetarg rozpisany został już kilka tygodni temu, dopiero kilka godzin przed upływem terminu do Urzędu Marszałkowskiego w Krakowie wpłynęły dwie oferty. Oznacza to, że pojawiło się światełko w tunelu dla ok. 100 pracujących jeszcze w PKS-ie osób. Prezes przyznaje, że w ostatnich tygodniach przewoźnik znalazł się wręcz w dramatycznej sytuacji. Jeden z wierzycieli zaczął naciskać w sprawie zapłaty zaległych faktur za paliwo. Tymczasem kasa firmy była niemal pusta. Czarny scenariusz zakładał, że pewnego dnia wierzyciel po prostu wstrzyma dostawy paliwa dla PKS-u. Niemal co miesiąc firma notuje straty. Ma przestarzały tabor, którym nie jest w stanie stawić czoła bardziej mobilnej konkurencji. Pracownicy PKS-u już od dłuższego czasu otrzymują pensje z wielotygodniowym poślizgiem. W ciągu kilku ostatnich lat zatrudnienie zmniejszono tu o ponad 100 osób. Ratunkiem dla firmy jest nowy inwestor. Decyzję o sprzedaży przewoźnika podjął kilka miesięcy temu zarząd województwa. Z analiz opracowanych na zlecenie Urzędu Marszałkowskiego wynikało, że aby wyprowadzić PKS na prostą, samorząd województwa musiałby wpompować w tę firmę ok. 8,3 mln zł w ciągu najbliższych trzech lat. Podkreślono, że przedsięwzięcie byłoby "obarczone wysokim ryzykiem ze względu na złą kondycję przedsiębiorstwa i skostniałą strukturę zarządzania". Na sprzedaż wystawiono 85 proc. samorządowych udziałów w PKS-ie. Dopiero w ostatniej chwili dwóch inwestorów złożyło oferty. Szczegóły na razie owiane są tajemnicą handlową. W Urzędzie Marszałkowskim jedynie potwierdzają, że wspomniane oferty wpłynęły. Teraz przeprowadzona zostanie ich analiza, a kolejnym krokiem będą negocjacje i ewentualnie wybór nowego właściciela wadowickiego przewoźnika. - Mam nadzieję, że teraz sytuacja w naszej firmie i wokół niej zostanie nieco uspokojona. Fakt, że są zainteresowani zakupem firmy, oznacza, że pracownicy będą mieć w miarę spokojne święta. W końcu pojawiło się bowiem światełko w tunelu - komentuje prezes firmy. Urząd Marszałkowski w Krakowie swoje udziały w PKS-ie wycenia na 850 tys. zł. Niewykluczone jednak, że wojewódzki samorząd będzie skłonny obniżyć wymagania finansowe, gdyby inwestor zadeklarował przekazanie większych pieniędzy na rozwój i restrukturyzację firmy. MIROSŁAW GAWĘDA mgaweda@dziennik.krakow.pl LEKARZE - JEST ŹLE, BĘDZIE JESZCZE GORZEJ HIP-HOP TO NIE TYLKO SŁOWA WIELKA OBŁAWA NA PEDOFILÓW