Trzy miesiące temu chłopczyk omal nie zginął, kiedy w jego domu eksplodował kominek. Miał poparzone 80 procent powierzchni ciała, a lekarze nie dawali mu większych szans na przeżycie.Miał poparzone: twarz, ręce, klatkę piersiową, nogi. W wielu przypadkach takie obrażenia kończą się śmiercią. Po trzech miesiącach leczenia w Dziecięcym Centrum Oparzeniowym w Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym, w tym po wielu przeszczepach skóry i kilkunastu operacjach, chłopiec mógł wrócić do domu.Tomek liczy, że niebawem będzie mógł wrócić do swoich ulubionych zajęć. Najbardziej lubi majsterkować. Chłopca czekają jeszcze rehabilitacja i pobyt w sanatorium.