Druhowie wiedzą, że to zadanie Małopolskiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych w Krakowie, ale zdają sobie sprawę, że gmina nie może na niego liczyć. Niepodejmowanie działań zarząd tłumaczy brakiem pieniędzy. Niedawno w sprawie nieczyszczonej, trzykomorowej śluzy w Ochodzy, gdzie otwierała się tylko jedna klapa, a także wyrwy pod nią i zaniedbanych wałów, interweniowali mieszkańcy przysiółka Odwiśle w Ochodzy. Zasypanie wyrwy i sfinansowanie prac wzięła na siebie gmina, a strażacy - udrożnienie przepływowych komór śluzowych. W Rzepniku sytuacja była najgorsza - Bezpieczeństwo powodziowe jest najważniejsze. Doskonale pamiętamy powódź z zeszłego roku i z poprzednich lat, kiedy woda zatopiła wiele domów, a strażacy dniami i nocami pomagali ludziom. Wielu zdarzeń można było uniknąć, gdyby urządzenia melioracyjne były w dobrym stanie - mówi Edward Nowak, komendant Miejsko-Gminnego Związku OSP RP w Skawinie. - Prace wykonywane były po uzgodnieniu z MZMiUW - informuje wiceburmistrz Stanisław Żak, równocześnie prezes związku OSP. W sobotę druhowie podzielili się na dwie ekipy. Jaśkowiccy strażacy dokonali przeglądu stanu zasuw w komorach wodnych na odcinku od Jaśkowic do Ochodzy. Druga grupa - z Krzęcina - zajęła się śluzą na Rzepniku, gdzie, jak się okazało, sytuacja była najgorsza. - W śluzie i przed nią znaleźliśmy różnego rodzaju naniesione przez prąd śmieci, przykładowo puszki i butelki, ale głównie gałęzie drzew, tamujące przepływ wody - mówi komendant Nowak. Akcję prowadził razem z Jackiem Domańskim, z-cą kierownika Wydziału Inwestycji i Gospodarki Komunalnej w Urzędzie Miasta i Gminy. Druhowie wkroczyli do akcji O tym, jak dawno tu nic nie robiono, świadczył krzak rosnący w korycie przed śluzą. On i śmieci tak spiętrzyły wodę, że stworzyły tamę. Krzak miał bardzo głęboko wrośnięte korzenie i druhowie mocno się napracowali, aby go wyrwać. Przymocowali krzak do stalowej liny i w sześciu ją ciągnęli. Śluza w Rzepniku zlokalizowana jest w odległym miejscu, gdzie rzeka płynie w polach i nie można tam dojechać żadnym sprzętem. Druhowie dotarli tam więc pieszo i wszystkie prace wykonywali ręcznie, niejednokrotnie stojąc w lodowatej wodzie po pas. Łatwiej byłoby je wykonywać na wiosnę, ale strażacy nie chcą zwlekać, bo nie wiadomo - co przyniesie pogoda. Teraz, nawet przy niewielkich opadach, woda nie miałaby ujścia przez zatkane komory w śluzach i na pewno by wylała. Pilnie trzeba także wywieźć z brzegów śmieci i gałęzie, usunięte przez ochotników z koryta rzeki i ze śluzy, zwłaszcza znad Rzepnika. To będzie w gestii służb komunalnych. Jacek Domański już zajął się przygotowaniem transportu znad rzeki. Prawdopodobnie dojedzie tam ciągnik. Będą nadal udrażniać i czyścić komory Strażacy nie poprzestali na sobotniej akcji. - Mamy przygotowany harmonogram i będziemy udrażniać i czyścić komory przepływowe na Skawince - od Radziszowa do Wisły. Dokończymy dopływy pod wiślanymi wałami, m.in. w Kopance - zapowiada komendant Nowak. Strażacy z Woli Radziszowskiej zajmą się z kolei usuwaniem gałęzi i śmieci z Cedronu. Prezes Żak określił pomoc OSP jako "naprawdę dużą robotę dla bezpieczeństwa powodziowego". Druhowie będą pracować w najbliższą i kolejne soboty. Zrezygnują z weekendowego wypoczynku, spotkań rodzinnych czy prac w swoich domach. Soboty spędzą przy śluzach, bo wiedzą, że jeśli oni nie pomogą, to stan urządzeń wodnych będzie się pogarszał. Ewa Tyrpa ewa.tyrpa@dziennik.krakow.pl Czytaj więcej: Poseł zna sposób na oddłużenie polskich gmin Plądrują samochody Cywil i żołnierz w jednym, czyli jak wygląda służba w siłach rezerwowych