- O zatrudnienie na stanowisku sprzedawca czy kasjer starają się głównie kobiety w średnim wieku, które pracowały wcześniej w handlu i miały kilkuletnią przerwę. Młodzi, nawet jeśli mają przygotowanie zawodowe, wolą podnieść kwalifikacje i zmienić branżę - mówi Lidia Wawrzyk z Grodzkiego Urzędu Pracy w Krakowie. W urzędzie zgłoszonych jest aktualnie 81 wolnych miejsc pracy dla sprzedawców, 115 dla magazynierów, 10 dla kasjerów handlowych i 17 dla przedstawicieli handlowych. Większość ofert dotyczy pracy na czas określony lub na podstawie umowy zlecenie. Proponowane miesięczne zarobki to najczęściej 1000-1200 zł brutto na stanowisku: sprzedawca, ale pojawiają się też oferty 1400-1700 zł brutto. - To ciężka praca za niewielkie pieniądze. Odpowiedzialna, bo ma się do czynienia z pieniędzmi. Stąd braki kadrowe w sklepach - przekonuje Barbara Macieik, dyrektorka Zespołu Szkół Zawodowych "Budostal". - Braki kadrowe dotyczą niemal każdej dziedziny gospodarki - mówi Wiesław Jopek, prezes Krakowskiej Kongregacji Kupieckiej. - Młodzież nie chce uczyć się w szkołach zawodowych, a ci, którzy już się wykształcili, wyjeżdżają do pracy za granicę. Dyrektorzy krakowskich szkół zawodowych z nostalgią wspominają czasy, kiedy każdego roku tworzono po kilkanaście klas pierwszych dla przyszłych sprzedawców. Tymczasem właśnie - z powodu braku chętnych - po ponad 50 latach Zespół Szkół Ekonomicznych nr 2 zlikwidował ostatnią taką klasę. Nieco lepszy klimat dla handlowych zawodówek panuje w innych miastach Małopolski. Dyrekcja nowosądeckiego Zespołu Szkół nr 2 planuje nawet od przyszłego roku uruchomić kolejną klasę dla sklepowych. - Nie możemy narzekać na brak chętnych, - cieszy się Halina Filipek, wicedyrektor szkoły. - Nasi absolwenci niemal w stu procentach znajdują zatrudnienie w nowosądeckich placówkach handlowych. Więcej - w dzisiejszym "Dzienniku Polskim"