Sprawa dotyczy 31-letniego kierowcy, któremu zarzucono sprowadzenie bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym i spowodowanie wypadku drogowego, w którym zginęły trzy osoby. Sąd uznał, że ze względu na zły stan zdrowia podejrzanego i stałe miejsce zamieszkania nie powinien on przebywać w areszcie i nie zachodzi obawa matactwa. - Nie zgadzamy się z decyzją sądu i będziemy składać zażalenie - powiedziała Marcinkowska. Dodała, że zdaniem prokuratury za stosowaniem aresztu wobec podejrzanego "przemawia realna obawa matactwa, ponieważ nie przyznał się on do winy, i wysokie zagrożenie karą". Do wypadku doszło rano 15 września na drodze krajowej nr 4 w miejscowości Łężkowice koło Targowiska (Małopolskie). Kierujący samochodem audi 31-letni mężczyzna podczas manewru wyprzedzania zderzył się czołowo z jadącym prawidłowo z naprzeciwka samochodem renault. Na miejscu zginęli trzej mieszkańcy Rzeszowa podróżujący renault, a młoda kobieta została ciężko ranna. Jak ustaliła policja, kierowca audi był trzeźwy. Prokuratura zarzuciła mu sprowadzenie bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym i spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym, za co grozi mu kara do ośmiu lat pozbawienia wolności. Podejrzany nie przyznał się do winy. Wyjaśnił, że jechał do pracy w sznurze samochodów i nikogo nie wyprzedzał, a od pewnego momentu niczego nie pamięta.