Dopiero teraz prokuraturze udało się znaleźć biegłego. Do głośnego wypadku doszło we wrześniu, kiedy trzy barki uderzyły w przęsła mostu. Barki były bardzo słabo przycumowane, bo gdy pękły liny, poziom Wisły nie przekraczał stanu alarmowego. - Prokurator zbada prawidłowość wszystkich zabezpieczeń, cumowań, czy my możemy mówić o pewnych zaniedbaniach, czy po prostu to siły natury. To jest śledztwo w sprawie, żadna z osób nie ma postawionych zarzutów - wyjaśnia Bogusława Marcinkowska z krakowskiej prokuratury. Śledztwo wszczęto pod kątem ewentualnego narażenia na utratę życia i zdrowia wielu osób oraz wyrządzenia szkody wielkich rozmiarów. Jeżeli biegły potwierdzi błędy właściciela barek, może mu grozić nawet osiem lat więzienia. Opinie biegłego poznamy na przełomie kwietnia i maja bieżącego roku.