23-letni Dawid S. z Oświęcimia został zatrzymany w nocy z niedzieli na poniedziałek w czeskim Cieszynie. Mężczyzna był poszukiwany w związku z uprowadzeniem i zabójstwem oświęcimskiej notariusz. Zatrzymania dokonał detektyw Krzysztof Rutkowski i pracownicy jego biura w porozumieniu z czeską policją. Mężczyznę zaskoczyli w trakcie snu w pokoju hotelu Piast. Po zatrzymaniu Dawid S. został przekazany straży granicznej a następnie polskiej policji. Janiny R. szukano od tygodnia. Nie znaleziono jednak ani jej samochodu, ani żadnych śladów, które pomogłyby ustalić, co się stało. Dopiero po sprawdzeniu kont bankowych należących do notariuszki okazało się, że w dniu zniknięcia kobiety wypłacono z nich ok. 25 tys. zł. Analiza nagrań z kamer w bankomatach pozwoliła policji zatrzymać 19-letniego Pawła W., sąsiada Janiny R., który dokonał wypłaty. Wczoraj zatrzymano jego starszego o rok kolegę, także podejrzewanego o morderstwo. 46-letnia kobieta zaginęła w ubiegłą niedzielę, wracając od znajomych mieszkających w Kętach. Dwaj uczniowie technikum wieczorowego porwali notariuszkę sprzed jej garażu i jeszcze tego samego dnia udusili. Zwłoki wrzucili do kanału i przysypali ziemią. Rutkowski: zatrzymanie w czeskim Cieszynie zgodne z prawem Zatrzymanie i sprowadzenie z Czech Dawida S., jednego z trzech podejrzanych o zabójstwo notariuszki z Oświęcimia, odbyło się zgodnie z prawem - uważa detektyw Krzysztof Rutkowski. - Uważam, że było to zgodne z prawem i nie boję się jakichkolwiek zarzutów, że mogło być to naruszenie prawa czeskiego. Nie sądzę, że mógłbym z tego tytułu mieć jakiekolwiek komplikacje z policją czeską. Do takich komplikacji nie doszło - powiedział Rutkowski na konferencji prasowej, zapytany przez dziennikarzy, czy akcja ta odbyła się zgodnie z prawem. W trakcie konferencji detektyw zaprezentował nagranie wideo z tej akcji. - Paranoją byłoby go nie doprowadzić i czekać na ekstradycję, na pracę wielu urzędników polskich, jak również czeskich - dodał. Współpracownik Rutkowskiego Dariusz Janas - były rzecznik Komendy Stołecznej Policji - powiedział, że "jest to kwestia bezwładności prawnej".Rutkowski powiedział, że Dawid S. od razu się poddał, nie stawiał żadnego oporu i dobrowolnie dał się przewieźć na czesko-polską granicę. W czasie całej akcji w ogóle się nie odezwał.