W jednej z klas gimnazjalnych w szkole w Przeciszowie (powiat oświęcimski) uczniowie poczuli się na lekcjach zbyt swobodnie. Wprawdzie nie dochodziło do żadnych bulwersujących wyskoków, ale była to tzw. trudna klasa. Wychowawca zgłosił to rodzicom. Matki i ojcowie uznali, że najlepiej będzie na własne oczy zobaczyć, czy dzieci uczą się pilnie. Rodzice ustalili między sobą grafik dyżurów i... zaczęli regularnie asystować swoim pociechom podczas lekcji. Na takie rozwiązanie przystała rada pedagogiczna. Za to pomysłem grona pedagogicznego i rodziców zdziwiony jest małopolski kurator oświaty. - Nigdy wcześniej z czymś takim się nie spotkałem. Oczywiście prawo tego nie zabrania, ale przyznaję, że jest to dla mnie nietypowa sytuacja. Nauczyciel ma nie tylko uczyć, ale także wychowywać i sprawować opiekę nad uczniami. Nie powinien wyręczać się rodzicami, mówi kurator Józef Rostworowski.