Rodzina Byrcynów przegrodziła stok w obrębie swoich działek dwoma płotami oraz pasem sadzonek drzew. Mimo tych działań, Byrcynowie nie przekreślają ostatecznie możliwości porozumienia, choć nie kryją, że jest do niego daleko. - Udostępnilibyśmy te tereny, ale pod warunkiem uczciwego traktowania. Proponowana przez PKL umowa dzierżawy gruntów jest nie do zaakceptowania, bo gwarantuje lepsze warunki Polskim Kolejom Linowym, a nie właścicielom działek na Gubałówce - powiedział Kacper Gąsienica-Byrcyn. Wyjaśnił, że chodzi o pozafinansowe zapisy tej oferty, takie jak okres dzierżawy, prawo pierwokupu czy wypowiedzenie umowy. Dodał, że jego rodzina jest już zmęczona sporem i w końcu będzie musiała rozstrzygnąć, jak ostatecznie zakończyć tę sprawę. - Są dwa wyjścia, albo się dogadać, albo przeciąć to wszystko i definitywnie zamknąć trasę - podsumował. Uchylił się od oceny, do którego z tych rozwiązań jest bliżej po przegrodzeniu trasy. Prezes PKL, Andrzej Laszczyk deklaruje, że reakcją władz spółki na ostatnie działania rodziny Byrcynów jest dalsza gotowość do negocjacji. - Cały czas dążymy do porozumienia z państwem Byrcynami i myślę, że je osiągniemy. (...) Proponujemy taką samą umowę dzierżawy jak wszystkim właścicielom działek na Gubałówce, czyli dwukrotnie większą stawkę niż dawniej. Umowa jest korzystna dla wszystkich stron, a jeżeli są jeszcze jakieś dyskusyjne punkty, to jesteśmy otwarci na rozmowę. Jednak na razie nie mamy żadnych konstruktywnych propozycji ze strony państwa Byrcynów - powiedział Laszczyk. Dodał, że teoretycznie istnieje możliwość wystąpienia do sądu o orzeczenie tzw. służebności gruntów Byrcynów na rzecz trasy narciarskiej. - Nie wykluczamy rozwiązań sądowych. Chcemy się dogadać, ale są pewne granice. Najgorsza rzecz, to załatwianie takich spraw przez sąd. To ostateczność. Do takich rozstrzygnięć nigdy nie dążymy, chyba że zostaniemy postawieni w sytuacji bez wyjścia" - zastrzegł. Trasa narciarska na Gubałówce biegnie po gruntach około 30 prywatnych właścicieli. Władają oni 55 proc. terenu pod trasą, reszta należy do PKL. Przez cały poprzedni sezon trasa była nieczynna. Byrcynowie, jako właściciele kilku działek w obrębie tej trasy, nie zgadzali się, aby PKL prowadziły jakąkolwiek działalność na ich gruntach. W 2005 r. sąd nakazał PKL wydanie gruntów rodzinie Byrcynów. W rezultacie firma nie może sztucznie zaśnieżać i ubijać trasy ratrakami.