Podobno złożył pan już w tej sprawie interpelację do prezydenta Krakowa? Paweł Bystrowski: Uważam, że w ten sposób możemy uczcić pamięć tragicznie zmarłego trzy lata temu rajdowca, który rozsławiał nasze miasto. Rajdowiec jako patron ronda - to nie będzie się źle kojarzyć? - Na razie źle to się kojarzy samo rondo. To przecież tam dochodziło do największej liczby kolizji i wypadków, tam panowały największe korki. Gdy po modernizacji stanie się nowoczesnym skrzyżowaniem i węzłem przesiadkowym dla pasażerów MPK, kojarzyć się będzie dobrze. Z bezpieczeństwem i wygodą. Janusz Kulig też jeździł bezpiecznie, nawet gdy się ścigał. Poza tym Kraków to nie tylko kultura, sztuka czy nauka. Skoro mamy ulice twórców czy naukowców, czemu nie możemy uczcić znanych sportowców? Przecież oni też dużo zrobili dla naszego miasta, a nawet kraju. Skoro dyskutuje się o nadaniu ulicy imienia Stanisława Lema, czemu nie może być ronda Janusza Kuliga czy ulicy Kazimierza Górskiego? Tego trenera? - Tak. Chyba nikt nie zaprzeczy, że ten człowiek zasłużył się dla naszego sportu. Chciałbym, żeby takie imię przybrała jedna z planowanych tras, np. Łagiewnicka, Pychowicka czy Zwierzyniecka. To bardzo "sportowe" podejście do tematu nazewnictwa ulic. Czy to efekt pańskich pasji albo zainteresowań? - A owszem: uprawiam czynnie kolarstwo górskie, dorywczo także inne dyscypliny, np. od dwóch lat uczę się narciarstwa. Jestem też kibicem, choćby piłki nożnej. Ale jestem też przewodniczącym komisji sportu i turystyki Rady Miasta Krakowa i również z tego powodu chciałbym nazwać ulice i węzły "sportowymi" nazwiskami. Na razie złożył pan interpelację. Jakie będą dalsze koleje pańskiego pomysłu? - Zobaczymy, co powie prezydent Krakowa. Ale nawet jeśli nie, nadal będę forsował Janusza Kuliga jako patrona ronda, ale w formie uchwały Rady Miasta. Mam nadzieję, że może uda się też odsłonić na nowym rondzie tablicę ku jego pamięci. Jerzy Kłeczek