Dwa tygodnie temu ekolodzy z Pracowni na Rzecz Wszystkich Istot oraz Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska skierowały doniesienie do Samorządowego Kolegium Odwoławczego i Centralnego Biura Antykorupcyjnego o zbadanie sprawy decyzji wydawanych przez burmistrza Andrychowa dotyczących wycinki ponad 600 drzew w Rzykach w związku z rozbudową w tej miejscowości ośrodka narciarskiego. Pracownia twierdzi, że dotarła do dokumentów, z których wynika, że na decyzjach burmistrza Andrychowa gmina straciła wiele pieniędzy, jakie umorzono lub w ogóle nie naliczono inwestorowi za wycinkę ponad 600 drzew w górach w związku z rozbudową ośrodka. - Można szacować, że chodzi o około 4 mln zł - mówił Radosław Ślusarczyk, prezes Pracowni na rzecz Wszystkich Istot. Sprawę skierowano m.in. do CBA. - Uważamy że niegospodarność wśród urzędników powinna być surowo karana - mówi Ślusarczyk. W Urzędzie Miejskim w Andrychowie uznano te zarzuty za kłamstwa i pomówienia. Zdaniem rzecznika magistratu Franciszka Penkali absolutnie w przypadku decyzji podejmowanych przez burmistrza Jana Pietrasa nie można mówić o działaniu na szkodę gminy i niegospodarności, ponieważ decyzje podejmowane były zgodnie z prawem. W urzędzie są na to dowody w postaci obszernej dokumentacji. Ekologów wezwano do "zaniechania wypowiadania dalszych pomówień naruszających dobra osobiste Burmistrza Andrychowa". W przeciwnym razie zagrożono procesem sądowym. Już wiadomo, że te żądania nie zostaną spełnione. - Podtrzymujmy swą opinię, że wydanie decyzji administracyjnych zezwalających na wycinkę drzew na cele rozbudowy ośrodka narciarskiego "Czarny Groń" było niezgodne z prawem, skutkiem czego budżet gminy został pozbawiony należnych mu przychodów - mówi Radosław Ślusarczyk. W oświadczeniu dostępnym na stronie internetowej www.pracownia.org.pl ekolodzy dowodzą, że swoje zarzuty opierają na dokumentach. (GM) Czytaj również: Kraków zagrożony pyłem znad Islandii? Węzeł w Brzesku powstanie za wspólne pieniądze Wielka hodowla konopi na działce