Reporterzy "Dziennika Polskiego" sprawdzili: hydranty były sprawne, ale strażacy rzeczywiście mieli problemy z wodą. Dlaczego? Komendant Powiatowy PSP przyznaje, że wodę do gaszenia płonącego klasztoru przywożono z różnych miejsc - m.in. Zakładów Chemicznych w Alwerni, z Regulic, a nawet z pobliskiej "Biedronki". Hydranty przy klasztorze i OSP były jednak sprawne i była w nich woda. Problemem było niskie ciśnienie w hydrantach, ale - jak zapewnia szef chrzanowskich strażaków - dowożenie wody nie miało wpływu na przebieg akcji. - Żadna sieć wodociągowa w kraju, nawet spełniająca wszystkie normy, nie byłaby w stanie dostarczyć nam tyle wody, ile było potrzebne do gaszenia tak dużego pożaru - zapewnia mł. bryg. Marek Bębenek, komendant powiatowy PSP w Chrzanowie. Strażacy przyznają, że np. w Chrzanowie sieć hydrantów działa lepiej niż w Alwerni, gdzie trudności z ciśnieniem wody są spowodowane m.in. ukształtowaniem terenu. Nawet, gdyby było jednak inaczej, niewiele by to zmieniło. Ogień rozprzestrzeniał się błyskawicznie. - Po pierwsze budynek miał konstrukcję drewnianą, a dach na klasztorze, wieży, która się zawaliła i na kościele, to była jedna strefa pożarowa, niczym od siebie nie oddzielona. Zabytki mają to do siebie, że nie spełniają norm przeciwpożarowych. Dziś tego typu obiekt nie zostałby dopuszczony przez straż pożarną do użytku - wyjaśnia komendant Bębenek. I jeszcze jedna, chyba najważniejsza, kwestia. Strażacy zostali wezwani na miejsce zbyt późno. Wszystko wskazuje na to, że ogień w klasztorze pojawił się dużo wcześniej niż go zauważono i zaalarmowano straż pożarną. Sporo czasu minęło też nim do płonącego klasztoru dotarły wezwane przez przybyłych na miejsce strażaków posiłki. Chodzi m.in. o duże cysterny z wodą. Ściągano je nie tylko z Oświęcimia i Krakowa, ale także z odległego Tarnowa. Początkowo ze zgłoszenia, które otrzymali strażacy, nie wynikało też, że sytuacja jest aż tak poważna. Strażacy, którzy pierwsi dojechali na miejsce byli zszokowani, gdy na własne oczy zobaczyli, rozmiar pożaru. - Nasza sieć nie była w stanie sprostać potrzebom strażaków, gdzie wydajność jednej pompy to 3 tys. litrów wody na minutę, a takich pomp było co najmniej kilka - przyznaje burmistrz Jan Rychlik. Zakład Usług Komunalnych w Alwerni został już jednak zobowiązany do tego, by wykonać niezbędne prace modernizacyjne zwiększające wydajność sieci. Jak ustaliliśmy, w gminie od trzech lat prowadzona jest inwentaryzacja istniejących hydrantów. Regularnie prowadzone są też ich przeglądy. Zobacz materiał wideo reportera radia RMF FM: Komendant chrzanowskich strażaków przyznaje, że zawsze po tego typu akcjach gaśniczych pojawiają się różne spekulacje. Strażacy są już do tego przyzwyczajeni. Zawsze znajdzie się ktoś, kto powie, że coś mogło być zrobione lepiej, a straty mniejsze. - Przy tym tempie rozprzestrzeniania się ognia, to naprawdę sukces, że udało nam się uratować wnętrze zabytkowego kościoła - zapewnia szef chrzanowskich strażaków. Eliza Jarguz Biletowa rewolucja w Olkuszu Mimo wszystko nie ma powodow do niepokoju Nie ma kasy - nie ma obiadów