Wcześniej sąd niższej instancji stwierdził, że zawarta umowa była zgodna z prawem. O sprawie zrobiło się głośno, kiedy nowy właściciel zdecydował usunąć dotychczasowych właścicieli nieruchomości. Dom wynajął uciążliwym sąsiadom, a gdy to nie pomogło usunął z budynku okna. Małżeństwo, które wniosło sprawę do Sądu Najwyższego utrzymuje, że domu nigdy nie chciało sprzedać, a Rafał K. wykorzystał ich trudną sytuację rodzinną - chodziło o pożyczkę pod zastaw domu. - Czujemy się oszukani, chcieliśmy tylko pożyczyć pieniądze - mówi Stanisława Szymula, która podpisała się pod dokumentami. - Nawet mi przez myśl nie przeszło, że podpisuję akt sprzedaży domu za 120 tysięcy złotych. Wartość domu to milion złotych - podkreśla kobieta. Rafał K., który kupił dom, jest zdania, że umowa sprzedaży została dobrze przygotowana, a małżeństwo doskonale wiedziało, jakie dokumenty podpisuje. Rozpatrzenie sprawy przez Sąd Najwyższy to pierwszy krok do odzyskania domu. Małżeństwo Szymulów nadal w nim mieszka, choć według umowy notarialnej i wcześniejszego orzeczenia sądu nieruchomość została sprzedana. Co ważne, sprawa transakcji ponownie trafiła także do krakowskiej prokuratury, która wcześniej stwierdziła, że nie doszło do przestępstwa.