Pierwszy to mieszkaniec Raciborza, drugi - 23-latek z Andrychowa. Kiedy podczas święta Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego ośmiu nowych ratowników składało przysięgę na ręce naczelnika, kilkunastu ich starszych kolegów walczyło ze śniegiem, lodem i przenikliwym zimnem wysoko w górach. Niestety dwóch młodych ludzi nie dało się uratować, ale udało się bezpiecznie sprowadzić ze Świnicy kolejnych, których mógł spotkać równie tragiczny los. Jak mówi naczelnik TOPR Jan Krzysztof, ratownicy tak naprawdę nie mają swojego święta, ponieważ w każdej chwili mogą dostać wezwanie z gór. - Każdy kto jest w pogotowiu, przede wszystkim chce uczestniczyć w akcjach ratunkowych. To nie jest kara, to jest pewna nagroda, to jest cel naszego działania - tłumaczy. Młodzi ratownicy doskonale zdają sobie z tego sprawę i też chętnie poszliby w góry, bo dziś - jak mówili - dołączyli do elitarnego grona i poczuli się bardzo wyjątkowo.