Postępowanie w tej sprawie wszczęła z urzędu Prokuratura w Limanowej; prowadziła czynności w szpitalach w Limanowej i Nowym Sączu oraz dyspozytorni pogotowia w Tarnowie. Zgodnie z decyzją prokuratora okręgowego w Nowym Sączu sprawę przekazano do prokuratury w Nowym Targu - poinformowano w poniedziałek w prokuraturze. Jak ustaliła PAP, powodem przeniesienia sprawy do Nowego Targu było dobro postępowania. 88-letnia kobieta z bólem serca trafiła w styczniu na oddział ratunkowy szpitala w Limanowej; tam stwierdzono, że powinna być umieszczona na oddziale kardiologii inwazyjnej w Nowym Sączu. Kiedy po ponadgodzinnym oczekiwaniu na karetkę transportową pacjentka została tam przewieziona, na ratowanie jej życia było już za późno. Jak podkreślały media, do zdarzenia doszło w pierwszych dniach funkcjonowania nowej dyspozytorni pogotowia w Tarnowie, która przejęła obowiązki zlikwidowanej jednostki w Limanowej. Dyrektor opublikował oświadczenie Szczegółowe informacje na temat przebiegu wydarzeń opublikował na stronie internetowej Szpitala Powiatowego w Limanowej jego dyrektor Marcin Radzięta w kilka dni po zdarzeniu. Według niego pacjentka, po wizycie dzień wcześniej u lekarza, nadal odczuwała bóle w klatce piersiowej. Rano rodzina wezwała pogotowie. Kobieta nie chciała jechać do szpitala, ale po namowach zawieziono ją na szpitalny oddział ratunkowy. Tam po badaniach uznano, że z uwagi na podejrzenie zawału serca powinna trafić na oddział kardiologii inwazyjnej szpitala w Nowym Sączu. Jak wynika z relacji dyrektora, dwie karetki transportowe, będące w dyspozycji szpitala, były wtedy zajęte. "Do transportu chorej nie można było użyć karetek systemu ratownictwa medycznego z uwagi na fakt, że jest to - w ocenie ministerstwa zdrowia - niedopuszczalne na gruncie przepisów ustawy o Państwowym Ratownictwie Medycznym. Karetki systemu mają być bowiem wykorzystywane do działań ratowniczych" - napisał dyrektor. Szpital: Późno wezwano karetkę Ostatecznie kobieta została przewieziona do szpitala do Nowego Sącza inną karetką. "Zdaniem szpitala jednym z najważniejszych czynników zdarzenia było późne wezwanie karetki (po upływie 7 godzin od zaistnienia dolegliwości bólowych), brak zgody pacjentki na transport do szpitala, a następnie do Nowego Sącza" - napisał dyrektor w oświadczeniu. "Oczywiście kontrowersje budzi sytuacja, w której między szpitalami nie można wykorzystywać karetek ratunkowych, ale stan taki nie jest zależny ani od szpitala ani od dyspozytorni w Tarnowie" - podkreślił. Zapowiedział także, że szpital ma zamiar wystąpić do ministerstwa zdrowia z prośbą o zmianę przepisów tak, aby dyspozytor w szczególnych przypadkach miał prawo zadysponowania zespołem ratowniczym, także do transportu chorych między szpitalami. Z relacją dyrektora polemizowała na stronie www.limanowa.in córka zmarłej, która oświadczyła także, że wszelkie działania, które podjęła w związku ze śmiercią mamy, "są podyktowane troską, by podobna sytuacja nie powtórzyła się już nigdy w przyszłości".