Bliźniaki przyszły na świat martwe dwa lata temu. Śledczy zajęli się sprawą po tym, jak sprawę zgłosiła matka poszkodowanej podejrzewając, że mogło dojść do błędu medycznego. - Biegli nie mają wątpliwości, że winę za śmierć dzieci ponoszą lekarze z limanowskiego szpitala, ponieważ według nich ciąża nie była prawidłowo monitorowana - mówi pełnomocnik poszkodowanej rodziny Waldemar Ziętek. W ekspertyzie podkreślono, że nie zostało przeprowadzone miarodajne USG przez kompetentnego lekarza, monitorowano też tętno tylko jednego dziecka, mimo że była to ciąża bliźniacza - tłumaczy Ziętek. Ordynator oddziału położniczego w limanowskim szpitalu i dwaj jego podwładni zostali już przesłuchani w charakterze świadków. Śledztwo zostało na razie zawieszone, bo strony mogą jeszcze wnieść uwagi do ustaleń biegłych lub domagać się uzupełnienia opinii. Do tej pory prokuratura nie postawiło nikomu zarzutów w tej sprawie. Poszkodowana trafiła do szpitala w Limanowej z silnymi bólami porodowymi w 7. miesiącu ciąży. Mimo wysokiego ryzyka, lekarze zdecydowali się zrobić cesarskie cięcie dopiero następnego dnia rano, kilka godzin po odejściu wód płodowych. Wtedy okazało się, że dzieci nie żyją. Rodzina planuje domagać się w sądzie wypłaty zadośćuczynienia.Monika Chrobak