...Dorodni gospodarze w białych sukmanach szli po jednym, niosąc każdy oburącz ogromną, ułożoną z kłosów i kwiatów literę. Szereg tych liter był tak długi, że pierwsze sunęły już od dawna w pełnym blasku słońca przez Rynek na Grodzką, podczas kiedy ostatnie nie wyłoniły się jeszcze z cieni w głębi Floriańskiej. Wszystkie zaś razem składały się na napis: "Adamowi Mickiewiczowi lud ze wszystkich ziem polskich".(...) Nareszcie w głębi ma pół jeszcze cienistej ulicy ukazał się rydwan. U szczytu okrytych karmazynem stopni widniała - gdy wysunął się z cienia, połyskująca matowo, w słońcu spłowiałą czernią - niewielka trumna. Na jej widok wszyscy przyklękali odruchowo. Z okien i balkonów sypały się kwiaty: maki, bławatny, rumiany. Zarzucony by już nimi rydwan, ale padały wciąż nowe...". Tak 4 lipca 1890 r., dzień pogrzebu Adama Mickiewicza, wspominała Anna Świderska. Wtórował jej Juliusz Kaden Bandrowski, który zapamiętał przede wszystkim kwiaty, górę kwiatów: "Pochód sunął w najlepsze, u brzegu naszego domu, pośród tłumu zobaczyłem górę drżących kwiatów. Nie wiem, czy tę górę kwiatów wlokło sześć koni, czy też ją ludzie dźwigali? Pamiętam z całego widoku, że szpaler strażaków raz za razem przerywał się i pękał. Wtedy tłum czarną falą opływał zewsząd ów kwiecisty pagórek". Tak Kraków żegnał mistrza Adama, tak żegnała go Polska, ciągle nieobecna na politycznej mapie. Prastarą Królewską Drogą, wiodącą przez Floriańską, Rynek, Grodzką ku Wawelowi zmierzał poeta zmarły na paryskim wygnaniu. A w wawelskiej katedrze, najświętszy miejscu Polski, nekropolii polskich królów, ks. Chotowski pytał retorycznie: "Czyjaż to trumna w pośrodku krakowskiej katedry, na tak ogromnym spoczęła katafalku? Komuż to taki wspaniały hołd, tak królewski pogrzeb dostał się w udziale"? Poecie. Poecie, który stał się równy królom. Katastrofa samolotu pod Smoleńskiem. Raport specjalny - fakty, wspomnienia, fotografie A jeżeli stawiamy znak równości pomiędzy poetą a królami, to trzeba przywołać inny wawelski pogrzeb i słowa Józefa Piłsudskiego wypowiedziane 14 czerwca 1927 r. na dziedzińcu królewskiego zamku: "W imieniu Rządu Rzeczypospolitej polecam panom odnieść trumnę Juliusza Słowackiego do krypty królewskiej, bo królom był równy". Adam Mickiewicz i Juliusz Słowacki spoczęli obok siebie - już nie wrogi, już nie dwa na słońcach swych przeciwnych Bogi, ale zrównani ze sobą, pojednani narodową adoracją. Pogrzeb Juliusza poetycko i smutno skwitował Julian Tuwim: "Witaj trumno wąziutka! Co tam stuka w popiele? Czaszka, wyschłe piszczele, Paryskiej ziemi grudka, Nie wiem co, ale niewiele... Dzień dobry, biedny aniele. Biją dzwony i działa Zmurszały cząstkom ciała, Kłaniają się ministrowie, Kroczą persony przednie. Ulica patrzy słucha. - Wiozą ci - ach! Krakowie! - Wiozą ci Króla Ducha. (...)" Wawelski pogrzeb Juliusza Słowackiego poprzedziły spory, i to ostre. Kiedy w setną rocznicę urodzin zamierzano pochować na Wawelu szczątki poety, drogę do wawelskiej katedry pastorałem zagrodził im kardynał książę Puzyna, postać barwna i kontrowersyjna, nie tylko dlatego, że sprzeciwiał się pochowaniu na Wawelu prochów Słowackiego, ale także z powodu roli, jaką odegrał na konklawe 1903 r., kiedy to w imieniu Habsburgów sprzeciwił się wyborowi kardynała Rampolli na papieża (mieli Habsburgowie taki, dość iluzoryczny przywilej). Minęło kilka lat od pogrzebu Słowackiego i w wawelskiej krypcie spoczął kolejny wielki Polak - marszałek Józef Piłsudski, który rozkazał, aby w podziemiach katedry umieścić trumnę poety równego królom. Był to chyba ostatni taki pogrzeb w Krakowie. 18 maja 1935 r. do Krakowa przyjechał żałobny pociąg z trumną Piłsudskiego - na trumnie przykrytej purpurowym suknem leżała szabla i maciejówka, charakterystyczna czapka Marszałka. Kondukt ruszył ulicami Lubicz, Basztową, Floriańską, Rynkiem, Wiślną, Straszewskiego i Podzamczem - ku Wawelowi. Dzwonił Zygmunt, błyszczały szable 12 adiutantów towarzyszących lawecie z trumną. Wyliczanie osobistości biorących udział w pogrzebie, opis ceremoniału byłby długi, nawet bardzo długi, w uroczystości brało udział 100 tys. ludzi (to dużo jak na tamte czasy, Kraków był niewielkim miastem, a komunikacji nie można porównywać z dzisiejszą) i dodajmy, że relacje zwracają uwagę na pełną skupienia ciszę. Nieco później, w 1937 r., nie było już cicho. Wybuchł tak zwany "konflikt wawelski". Metropolita Sapieha kazał przenieść trumnę Piłsudskiego do krypty pod Wieżą Srebrnych Dzwonów, bo Marszałek, aby zawrzeć ślub, zmienił wyznanie. Kościół pamiętał mu też jego socjalistyczną przeszłość. Ostry - nawet bardzo ostry, skoro rząd demonstracyjnie podał się do dymisji - konflikt z czasem został załagodzony, chociaż książę Sapieha nie zmienił decyzji... Kiedy tuż po wojnie w krakowskim szpitalu Bonifratrów zmarł Wincenty Witos, przywódca polskich chłopów, trzykrotny premier RP, podczas uroczystości żałobnych padł okrzyki "Na Wawel!". Gdyby dopuszczono do rozhuśtania emocji, może ogromne tłumy pomaszerowałyby z trumną na wawelskiego wzgórze. Na szczęście emocje opadły i Witos spoczął w Wierzchosławicach. Tak jak napisał w swoim testamencie, chociaż zamieścił w nim także formułkę, iż nie wyklucza możliwości innego miejsca swego pochówku... Andrzej Kozioł Czytaj również: By katyńska rana mogła się wreszcie zagoić... Dziś nauczycielką jest dla nas historia, ta sprzed 70 lat i ta najnowsza Kraków czeka na wielkie wydarzenie