Zamiast sukni była koszula nocna, zamiast ślubnych ozdób - wbity w żyłę wenflon. Urzędniczka stanu cywilnego udzieliła w środę ślubu na porodówce krakowskiego szpitala. Panna młoda zaczynała właśnie rodzić, informuje "Dziennik Polski". 17-letnia Marta została przywieziona do szpitala w środę nad ranem. Miała bóle. Zaczęły się rutynowe badania, wywiad. Okazało się, że na godz. 10 dziewczyna zaplanowała... ślub. - Jej stan nie zezwalał na to, żeby pojechała do urzędu i wróciła po uroczystości, opowiada lekarz. Prawo zezwala na udzielenie ślubu poza urzędem w razie choroby. Wprawdzie ciąża nie jest chorobą, ale była możliwość skorzystania z tego przepisu - mówi Jolanta Smołka, zastępca kierownika Urzędu Stanu Cywilnego w Krakowie, która na prośbę o rok starszego od narzeczonej pana młodego, pojechała do szpitala i połączyła młodych węzłem małżeńskim. Po godz. 13 przyszedł na świat chłopiec; ważył 3,6 kg i mierzył 55 cm.