- Śledztwo zostało umorzone z powodu stwierdzenia, że czynu nie popełniono - powiedziała w piątek rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Krakowie Bogusława Marcinkowska. Według ustaleń prokuratury, zalanie obszarów gminy Bochnia, Gdów i Kłaj było wynikiem działania sił przyrody. Zawiadomienie w sprawie zalania wysłał do prokuratury jeszcze w maju wójt gminy Bochnia. Dotyczyło ono osób odpowiedzialnych za podejmowanie decyzji o zrzutach wody ze zbiornika retencyjnego na Rabie w Dobczycach oraz przez osoby odpowiedzialne za ostrzeganie powodziowe. W zawiadomieniu podniesiono także "brak wyprzedzającej informacji o zrzucie wody". Według samorządu, w wyniku powodzi na terenie gminy wstępne straty w mieniu komunalnym i prywatnym wyniosły około 30 mln zł. Zalanych i podtopionych zostało około 1,5 tys. gospodarstw. Śledztwo dotyczyło kwestii przygotowania zbiornika wodnego w Dobczycach, w stosunku do zachodzących zjawisk atmosferycznych, prawidłowości interpretacji pozyskiwanych danych, w tym z IMGW w Krakowie, i podejmowanych działań zarówno przez kierownika zbiornika jak i osoby podejmujące decyzje w ramach Ośrodka Koordynacyjno-Informacyjnego Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Krakowie. W toku śledztwa prokuratura badała zasadność decyzji o dokonywaniu takich zrzutów wody ze zbiornika w Dobczycach, do jakich doszło 16 i 17 maja, oraz ich wpływ na sytuację hydrologiczną w zalanych wioskach. Ustalała także zależności pomiędzy poziomem Raby, a poziomem jej dopływów - rzek Stradomki i Krzyworzeki w okresie obfitych opadów deszczu. Jak stwierdziła, śledztwo nie wykazało nieprawidłowości w działaniu głównych podmiotów decyzyjnych w zakresie decyzji dotyczących zbiornika w Dobczycach. Według prokuratury, wszyscy decydenci wspólnie wypracowywali decyzje i uwzględniali w nich sytuację panującą poniżej zbiornika. - Wynikało z niej, że w wyniku intensywnych, nienotowanych opadów deszczu w zlewni rzek Stradomka i Krzyworzeka na odcinku Raby poniżej zbiornika uformowała się fala powodziowa o wielkościach zagrażających bezpieczeństwu mieszkańców w dolinie Raby - stwierdziła w decyzji o umorzeniu prokuratura. Jak podkreśliła, wszystkie decyzje podejmowane były świadomie i z maksymalnym odłożeniem ich w czasie, gdyż kierowano się przewidywaniem, że zanim te duże ilości wody ze zrzutów dopłyną do zamieszkałych terenów poniżej zbiornika, upłynie na tyle dużo czasu (szacowanego na 9 godzin), że kulminacje na Stradomce i Krzyworzece i kulminacja ze zrzutu ze zbiornika nie nałożą się wzajemnie. Według ustaleń prokuratury, tak się też stało, gdyż maksymalny poziom zwierciadła wody na wodowskazie w Proszówkach na Rabie był efektem fali powodziowej ukształtowanej w dolinie rzeki Raby poniżej zbiornika z "udziałem" rzek Stradomka i Krzyworzeka. Oznacza to, że miejscowości gminy Bochnia zostały zalane w wyniku wezbrania dopływów Raby - Stradomki i Krzyworzeki, a dopiero w parę godzin po tym fakcie, wtórnie podtopione falą ze zbiornika Dobczyce o znacznie mniejszej intensywności. To samo tyczy się miejscowości Książnice na terenie gminy Gdów. Zdaniem prokuratury, możliwości przeciwpowodziowe zbiornika w Dobczycach zostały wykorzystane prawidłowo i do maksimum, przyczyniając się do redukcji kulminacyjnej fali powodziowej o połowę. Zalanie obszarów gminy Bochnia, Gdów i Kłaj było wynikiem działania sił przyrody. Prokuratura poinformowała także wojewodę małopolskiego o błędach w przekazywaniu informacji dotyczących niektórych zrzutów.