- Dziewczęta nie były ze sobą spokrewnione - powiedział rzecznik małopolskiej policji Dariusz Nowak. Jedna dziewczynka była mieszkanką Krakowa, druga Tarnowa, a trzecia małej miejscowości w woj. podkarpackim. Na razie ich rodzice ze względu na samopoczucie nie byli formalnie przesłuchiwani przez policję. Wszczęte śledztwo dotyczy spowodowania katastrofy w ruchu powietrznym i śmierci czterech osób. Dziś rano oględziny rozpoczęli przedstawiciele Komisji Badania Wypadków Lotniczych. Oględziny na miejscu tragedii - Do późnych godzin nocnych na miejscu wypadków pracowali strażacy i policjanci. Trwało dogaszanie wraku awionetki i przeszukiwanie terenu, aby sprawdzić, czy w wypadku nie ucierpiały osoby postronne. Nie odnaleziono ciał w zgliszczach po pożarze, wygląda na to, że nie ma ofiar wśród mieszkańców budynków, w pobliżu których spadła awionetka - poinformowała Katarzyna Padło z zespołu prasowego małopolskiej policji. Jak dodała Padło, policjanci zabezpieczyli dokumentację techniczną maszyny, przesłuchiwali pracowników aeroklubu. Samolot uderzył w dom W niedzielę wieczorem samolot Cessna 182 wystartował z lotniska w Pobiedniku Wielkim w niedzielę o godz. 19.15 i 15-20 minut później uderzył w drewniany dom przy ul. Podstawie na obrzeżach Nowej Huty. W wyniku zdarzenia zginął 42-letni pilot, od niedawna dyrektor krakowskiego aeroklubu, i trzy 14-letnie dziewczynki. Ojciec jednej z dziewczynek czekał na lotnisku, z którego samolot wystartował. Mieszkańcom budynku nic się nie stało. Wielodzietna rodzina, mieszkająca w zniszczonym domu z ojcem, nie skorzystała z propozycji prezydenta miasta Jacka Majchrowskiego, aby zamieszkać przez pewien czas w hotelu. Zamieszkali w domu najbliższej rodziny. Jest to druga tragedia, która ich dotknęła w ostatnim czasie. Kilka miesięcy temu w wypadku samochodowym zginęła ich matka. Zobacz film z miejsca wypadku: Posłuchaj relacji RMF FM z miejsca zdarzenia: