- Dochodzenie wykaże, czy przyczyną padnięcia konia było przemęczanie czy też choroba zwierzęcia - powiedział w poniedziałek Zbigniew Lis z zakopiańskiej Prokuratury Rejonowej. Sprawa zostanie przekazana do dalszego prowadzenia policji. Prokuratura w postępowaniu weźmie pod uwagę zeznania świadków, weterynarza udzielającego pomocy zwierzęciu, film ze zdarzenia oraz zdjęcia. Sekcja zwłok nie będzie możliwa, ponieważ, ciało zostało zutylizowane. Według informacji TTOZ, padnięty koń miał aktualne badania weterynaryjne wystawione tydzień przed zdarzeniem. Według prezes TTOZ Beaty Czerskiej, koń padł z przemęczenia. - Po wyglądzie konia można stwierdzić, że był przemęczony i odwodniony. Na ciągniętym przez niego wozie siedziało 21 osób - dodała. W jej opinii świadkowie zdarzenia niechętnie zgłaszają się do Tatrzańskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. - Mają ogromne wyrzuty sumienia, że to właśnie oni siedzieli na wozie ciągniętym przez tego konia - powiedziała Czerska. Za znęcanie się nad zwierzętami grozi kara grzywny, ograniczenia lub pozbawienia wolności do jednego roku. Jeden z dwóch koni ciągnących wóz z turystami zasłabł na przystanku końcowym na Polanie Włosienica pod Morskim Okiem 14 lipca w godzinach popołudniowych. Na wozie zaprzężonym w dwa konie, kursującym z Polany Palenica do Morskiego Oka może siedzieć 14 osób. Konie mają do pokonania dziewięciokilometrową trasę, w trakcie której na przystankach są pojone. Licencję na przewóz turystów do Morskiego Oka wystawianą przez wójta Bukowiny Tatrzańskiej ma 60 wozaków. Dziennie na trasie może kursować 20 wozów.