Skandal wybuchł, gdy jeden z więźniów przyszedł do pracy pod wpływem narkotyków. W szatni, z której korzystali więźniowie, znaleziono amunicję, telefon i nośniki pamięci. Według komendanta głównego ten incydent nie powinien wpływać na projekt resocjalizacyjny, w którym więźniowie sprzątają, prowadzą prace remontowe i budowlane w policji. Jak się okazuje, podobne jak w Krakowie umowy ma jeszcze 10 z siedemnastu komend wojewódzkich. Policja zaznacza, że w ciągu ostatnich 2 lat tego programu w całym kraju były problemy jedynie z trzema zatrudnionymi więźniami. Komenda główna zaznacza, że nadzór nad doborem więźniów sprawuje służba więzienna, policja jedynie sugeruje, by do programu trafiali osadzeni z niskimi wyrokami, którzy odbywają karę w otwartych lub półotwartych zakładach. Z tymi wyjaśnieniami ma się teraz zapoznać szefowa MSW i zdecydować, co dalej z programem. Krzysztof Zasada