Długo czekaliśmy w Krakowie na tego typu imprezy. To że nie mamy pary, nie znaczy, że jesteśmy niesympatyczni czy mało interesujący. Po prostu albo nie mamy czasu na miłość, albo nie spotkaliśmy jeszcze swojej drugiej połowy. Ale tak jak każdy mamy potrzebę pójścia wieczorem na piwo lub do klubu. I faktem jest, że czasem nie ma z kim... - mówi Monika, ściskając w ręku powitalnego drinka. Monika ma 32 lata. Jest kierowniczką oddziału jednego z banków. Żeby dojść do tego stanowiska musiała w pełni poświęcić się swojej pracy. Teraz ma czas, pieniądze, przyjaciół. - Duża część moich znajomych jest już po ślubie, pozakładali rodziny. Oczywiście nadal się spotykamy, ale nie ma już spontanicznych wieczornych wyjść. Ciężko jest poznać kogoś nowego. Teraz mam nadzieję, że się to zmieni - Monika uśmiecha się i daje do zrozumienia, że czas ruszyć na parkiet. W gorących rytmach latino Na parkiecie rozpoczyna się show w wykonaniu tancerzy ze szkoły tańca A lo Cubano. Gorące rytmy hiszpańskiej muzyki sprawiają, że zebrani dookoła uczestnicy imprezy zaczynają podrygiwać. Czarnoskóry tancerz w czerwonej koszuli zaprasza do wspólnej nauki salsy. Parkiet wypełnia się po brzegi. Najpierw zebrani ćwiczą kroki w pojedynkę, potem łączą się w pary. Tańczących do zabawy zagrzewa Daniel Wieleba, aktor warszawskich teatrów i prezenter telewizyjny, który na "pomarańczowych" szaleństwach pełni rolę wodzireja. - Przyjeżdżam na te imprezy nie tylko do pracy, ale też po to, żeby się pobawić i poznać nowych ludzi. Dawniej źle było być singlem. Dzięki tego typu imprezom ludzie mogą poznać się fizycznie, porozmawiać ze sobą. Tworzą się grupki znajomych. Na krakowską imprezę przyjechało np. sporo osób z Katowic - mówi Daniel. Single dla singli Soulowe rytmy, mimo iż nie pozwalają na tańce w parach, przyciągają ludzi na parkiet. Ciężko przecisnąć się z jednej strony sali na drugą. - Te imprezy są odpowiedzią na zwykłą potrzebę. Single często zamykają drzwi w pracy, wracają do domu i nie mają co ze sobą zrobić. Z czasem do poznawania ludzi pozostaje jedynie internet, a on daje nieograniczone możliwości w kreowaniu swojego wizerunku, nie zawsze zgodnego z prawdą. Nie jesteśmy biurem matrymonialnym, nie kojarzymy ludzi. Dajemy im jedynie miejsce, żeby mogli coś ze sobą robić - Kasia Adamowicz, pomysłodawczyni klubów dla singli wyjaśnia mi ideę Połówek Pomarańczy. Kasia z zawodu jest marketingowcem. Jeszcze nie znalazła swojej drugiej połówki. - Oczywiście chciałabym kogoś poznać, ale nie szukam na siłę - przyznaje. Po chwili dodaje z uśmiechem: - Mężczyzna sam się znajdzie. Dla wymagających Parkiet pęka w szwach. Przy barze i stolikach zawierają się nowe znajomości. Uczestnicy imprezy, popijając drinki, wymieniają się telefonami. Daria, 29 lat, singielka pracująca w firmie rekrutacyjnej na początku nie była przekonana do tej imprezy. Myślała, że przyjdą sami zdesperowani ludzie, którzy na siłę chcą kogoś poznać. Teraz świetnie się bawi. - Cieszę się, że moje obawy się nie sprawdziły. Poznałam dużo sympatycznych ludzi - mówi. To dla niej bardzo ważne, ponieważ jest nowa w mieście. Na pytanie, jak to jest być singlem, odpowiada: - Nie czuję się singlem z wyboru, ale też nie jest mi źle z moim singielstwem. Klub Singla "Połówki Pomarańczy" ma już ponad 2500 członków. Wszystko zaczęło sie we Wrocławiu. Klub działa tam od ponad dwóch lat. Potem rozrastał się dalej: Katowice, Warszawa, Poznań, Łódź i Trójmiasto. Teraz zaczyna działalność w Krakowie. - Tu było inaczej. Kiedy zapowiadaliśmy imprezę w internecie wiele osób reagowało negatywnie. Ale nowy projekt zawsze wymaga czasu. Single to wymagająca grupa klientów, nie wszystko ich zadowoli. Dlatego trzeba przygotowywać im coś specjalnego - zapowiada Kasia. Kolejna impreza dla krakowskich singli już 1 grudnia. Katarzyna Ponikowska